Mateusz "iPhone" Kijowski po tym, jak wyszło na jaw, że w czasie gdy inni pracowali dla KOD-u za darmo, wypłacał sobie 15 tysięcy złotych miesięcznie, próbuje ratować wizerunek. W rozmowie z Moniką Olejnik tłumaczył, że to tylko "niezręczność" i nadal uważa się za człowieka honoru. W rozmowie z Telewizją WP zapewnia, że "nie ma sobie nic do zarzucenia na poziomie nieuczciwości", dlatego nie zrezygnuje z kierowania KOD-em. Chwali się również, że to on jest twarzą ruchu i mimo afery otrzymuje głosy wsparcia z całej Polski.
Zapewne byłoby lepiej gdybym otrzymywał wynagrodzenie. Wszyscy wiemy, jak powstawał KOD, nagle coś wybuchło, spontanicznie, nikt nikogo nie znał. Ja nikogo nie znalem z kierownictwa KOD-u. Decyzje były podejmowane spontanicznie. Popełniłem błąd, widzę to teraz. Słyszę jednak wiele wyrazów wsparcia z całej Polski. Jestem twarzą ruchu społecznego. Nie mam sobie nic do zarzucenia na poziomie nieuczciwości.
Zobacz też: Kijowski broni się w "Newsweeku": "Jestem jedyną osobą, którą się pyta o alimenty! TO OBRZYDLIWE"