Początek tego roku był dla Mateusza Kijowskiego dosyć stresującym czasem. Po upublicznieniu faktur lidera KOD-u okazało się, że Kijowski przelewał sobie po 15 tysięcy złotych miesięcznie z pieniędzy zebranych przez wolontariuszy w całym kraju. W 2016 roku zarobił na działalności KOD-u ponad 90 tysięcy złotych. Robił to w dodatku tak sprytnie, by nie musieć płacić alimentów dzieciom.
Na początku lutego odbył się protest KOD-u przeciw zmianom w stolicy. Protest nie cieszył się jednak taką popularnością, jak organizowane wcześniej manifestacje. Mateusz Kijowski odniósł się do malejącej frekwencji podczas wieców komitetu. Zdaniem lidera KOD-u, liczebność demonstracji nie ma znaczenia. Chodzi o to, by "zwiększyć zrozumienie i świadomość zasad demokracji". Działacz w studio TVN24 dodał, że większość parlamentarna PiS-u uniemożliwia powstrzymanie ich przed realizacją planu.
Nie ma sposobu, by powstrzymać partię rządzącą przed realizacją jej planu. PiS ma większość w parlamencie i do dyspozycji cały aparat administracyjny, resorty siłowe, upolitycznioną prokuraturę. Nie ma siły, by ich powstrzymać. Demonstracje są tylko pewnym zamanifestowaniem wartości, zamanifestowaniem, że jesteśmy. A prawdziwa praca nie dzieje się na demonstracjach. Nikt nie liczy, że za pomocą demonstracji obronimy konstytucję.
Źródło: TVN24/x-news