Polityczna kariera Mateusza Kijowskiego pod koniec ubiegłego roku zawisła na włosku. Wszystko za sprawą przekrętów finansowych, jakich dopuszczał się lider KOD-u. Przelał sobie w tajemnicy na swoje konto 90 tysięcy złotych (a według nowych informacji - nawet 120!) zebranych od sympatyków Komitetu Obrony Demokracji. Dodatkowo - przelewał 15 tysięcy na konto firmy żony, żeby ukryć je przed komornikiem ścigającym go za zaległe alimenty na trójkę dzieci.
Wspomniane fakty, którym nie zaprzeczył, przyczyniły się do osłabienia zaufania wobec KOD-u. Wielu działaczy wzywało go do ustąpienia z fotela przewodniczącego. Nie zrobił tego i nie zamierza się wycofywać. Już zapowiada, że weźmie udział w kolejnych wyborach na przewodniczącego Komitetu Obrony Demokracji, które odbędą się pod koniec maja. Jego zdaniem sprawy personalne są drugorzędne.
Sprawy personalne w KOD są drugorzędne. Istotne jest to, czy KOD nadal będzie występował w obronie demokracji. Będę startował i nie widzę powodu, dla którego miałbym nie startować. Na tym polega demokracja, żeby pozwolić wyborcom wybrać, a nie na decydowaniu kto zostanie wybrany, gdzieś w jakichś zakulisowych rozgrywkach. KOD to moje dziecko, mam wiele głosów oczekiwania, że mam startować, że absolutnie nie wolno mi się wycofać.
Nigdy nie ustąpi?
Źródło: TVN24/x-news