"Niewątpliwie doszło do pewnej niezręczności, sytuacja wymaga wyjaśnienia i nad tym pracujemy" - tłumaczył Mateusz "iPhone" Kijowski w rozmowie z Moniką Olejnik. Lider Komitetu Obrony Demokracji odniósł się w ten sposób do informacji, że pieniądze ze zbiórek publicznych na KOD trafiały do jego firmy. Łącznie chodzi o faktury na kwotę 91 143 zł.
Kijowski dodał, że nie rozumie, dlaczego w czwartek część zarządu Komitetu powiedziała na konferencji prasowej, że niczego nie wiedziała o sprawie i zapowiedział, że nie zrezygnuje z bycia liderem KOD-u.
Jestem człowiekiem honoru. Ludzie nie przychodzili na demonstracje, dla mnie, ale dla idei. Łączyłem dwie funkcje - tłumaczył. Radomir Szumełda powinien był wiedzieć, że otrzymywałem pieniądze. Nie wiem, czemu członkowie KOD są zaskoczeni. Jestem przekonany, że z większością tych osób rozmawiałem na pewno w kwietniu-maju. Za dwa miesiące wybory, wtedy członkowie będą mogli zweryfikować mój mandat.
O iPhonie kupionym za pieniądze wyjęte z puszek nie wspomniał. Zobaczcie: Były działacz KOD o Kijowskim: "Za pierwsze uzbierane do puszek KOD pieniądze kupił sobie najnowszego iPhone za 4500 zł"
Źródło: TVN24/x-news