Kim Kardashian i Kanye West przez długi czas uchodzili za dobraną parę, a fani celebrytki wierzyli, że ich idolka w końcu trafiła na "tego jedynego". Niestety po latach okazało się, że miliarderka nie do końca jest szczęśliwa w małżeństwie i w lutym tego roku złożyła pozew o rozwód.
To załamało Kanye Westa, który od tego czasu usilnie stara się odzyskać ukochaną. W wywiadach opowiada, że Kim Kardashian wcale nie złożyła pozwu o rozwód, a na swoich koncertach błaga ją ze sceny, żeby do niego wróciła. To najwyraźniej drażni celebrytkę, która niedawno zaczęła układać sobie życie od nowa, o czym może świadczyć romans z młodszym od niej Petem Davidsonem.
Kim poszła teraz o krok dalej i złożyła w sądzie kolejne dokumenty. To efekt ostatniego koncertu Kanye Westa, który miał miejsce 10 grudnia. Raper ze sceny zwrócił się do swojej (jeszcze) żony, która była wśród publiczności i znów błagał ją, żeby do niego wróciła.
Jak podaje portal Page Six, z dokumentów sądowych wynika, że celebrytka chce tak bardzo odciąć się od rapera, że nie chce już być nawet posiadaczką podwójnego nazwiska. Przy okazji zawnioskowała o oddzielenie kwestii opieki nad dziećmi i kwestii majątkowych od stanu cywilnego.
Co na to Kanye?
W Pudelek Podcast wyznamy, za którą skończoną karierą najbardziej tęsknimy!