Kim Kardashian nawet nie udaje, że prowadzi "normalne" życia. Codzienność celebrytki relacjonowana na Instagramie mocno odbiega od realiów większości jej fanów. Ostatnio Kim znów podpadła internautom, którzy wytknęli jej odklejenie. Poszło o drogie badania, na które mało kogo stać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kim Kardashian chciała pomóc fanom
Gwiazda poleciła niedawno swoim obserwatorom, a ma ich ponad 360 milionów, pełne skanowanie ciała. Jak twierdzi, relacja nie była płatną współpracą. Chciała po prostu podzielić się korzyściami płynącymi z kompleksowego badania.
Skanowanie całego ciała umożliwia wykrycie raka i chorób, takich jak tętniaki, w najwcześniejszych stadiach, zanim pojawią się objawy. To było jak robienie rezonansu magnetycznego przez godzinę bez promieniowania. To naprawdę uratowało życie niektórym moim przyjaciołom - napisała.
Tyle wystarczało, żeby w komentarzach rozpętała się prawdziwa burza. Fani zaczęli zarzucać jej, że jest "głucha" i "uprzywilejowana".
Internauci krytykują Kim Kardashian
Cóż, trzeba przyznać, że badanie rzeczywiście nie należy do tanich. Ceny podane w internecie oscylują wokół 2500 dolarów, czyli ponad 10 tys. zł. Niedziwne więc, że jako jedna z nielicznych postem koleżanki zachwyciła się Paris Hilton. W końcu majątek celebrytki jest warty 300 milionów dolarów.
Może przekaż część swoich milionów na przeskanowanie ludzi; Kim, to jest dla bogatych ludzi. Ludzi nie stać teraz na jedzenie; Faktem jest, że większości społeczeństwa nie stać nawet na ubezpieczenie na zwykłe badanie stanu zdrowia - wytykają obserwatorzy Kardashianki.
Oczywiście sama zainteresowana nie odniosła się do zarzutów. Można się jednak domyślać, jakby odpowiedziała. Już jakiś czas temu Kim błysnęła, twierdząc, w dzisiejszych czasach nikt nie chce pracować. Kobietom aspirującym do jej poziomu życia zaleciła z kolei "podniesienie pie*rzonych tyłków".