Od kilku lat o mężu Kim Kardashian głośno jest głównie w kontekście jego kontrowersyjnych wypowiedzi. Wraz z narastającą miłością do samego siebie Kanye West zaczął niebezpiecznie interesować się polityką. Raper nie tylko w odróżnieniu od większości znajomych z branży otwarcie poparł Donalda Trumpa, ale także już w 2016 roku zapowiedział, że w najbliższych wyborach sam zamierza ubiegać się o fotel prezydenta.
Choć wówczas z pewnością deklarację 43-latka odebrano jako jego kolejny dziwny i nierealny pomysł, wszystko wskazuje na to, że West naprawdę zamierza wystartować w zbliżających się wyborach. W niedzielę Kanye opublikował wpis potwierdzający jego prezydenckie zapędy.
Musimy spełnić marzenie o Ameryce poprzez zaufanie Bogu, zjednoczenie i wspólne budowanie naszej przyszłości. Wystartuję w wyborach na prezydenta Stanów Zjednoczonych - oznajmił na Twitterze.
Jak można się domyślać, oprócz Elona Muska, muzyka wspiera także jego sławna żona.
Kanye planował to od lat, a Kim wiedziała o jego aspiracjach i wspierała go - zdradza osoba z otoczenia gwiazdorskiej pary w rozmowie z US Weekly.
Dodatkowo Kardashianka udostępniła na swoim profilu wpis ukochanego. Choć celebrytka okrasiła post Westa jedynie flagą Stanów Zjednoczonych, pod jej tweetem zaroiło się od komentarzy zbulwersowanych fanów. Komentujący byli niemal jednogłośni, twierdząc, że Kanye nie jest odpowiednią osobą na stanowisko prezydenta, a Kim nie powinna udzielać mu wsparcia.
Demokracja nie jest grą dla bogatych i sławnych! Stawką jest prawdziwe życie - napisał jeden z zaniepokojonych internautów, co zdecydował się skomentować inny:
Ich to nie obchodzi. Dla nich to jedynie gra, w której nie poniosą żadnych konsekwencji.
Zdajesz sobie sprawę, jak bardzo to jest nieodpowiedzialne? - dopytywał rozsławioną przez słynną sekstaśmę celebrytkę inny użytkownik Twittera.
Myślicie, że Kim weźmie sobie słowa internautów do serca, a może wręcz przeciwnie już rozmyśla nad tym, jak urządzi Biały Dom?