Kim Kardashian zwróciła na siebie uwagę tabloidów za sprawą sekstaśmy, którą lata temu nagrała wraz z byłym partnerem Rayem J. Skandal wokół "wycieku" nagrania oraz podpisanej przez Kim wielomilionowej ugody z jego dystrybutorem ciągnął się za celebrytką latami. Choć z czasem świat nieco zapomniał o początkach kariery Kardashianki i jej bliskich, w ubiegłym roku temat sekstaśmy niespodziewanie znów zainteresował media. Wszystko za sprawą wyznania byłego menedżera Raya J, który przekonywał, że jest w posiadaniu... kolejnej części erotycznego wideo z Kim i muzykiem w roli głównej. Jakby tego było mało, mężczyzna wspaniałomyślnie zaoferował, że odda taśmę w ręce Kanye Westa. Zresztą sam raper twierdził nawet, że dostał od Raya J laptop, na którym znajdowała się kolejna sekstaśma. Przedstawiciele Kim stanowczo zaprzeczyli jednak tym rewelacjom.
Zobacz również: Były manager Raya J twierdzi, że posiada DRUGĄ CZĘŚĆ sekstaśmy Kim Kardashian! Chce ją oddać Kanye Westowi. Miło?
Okazuje się, że wątek kolejnej sekstaśmy Kim Kardashian zostanie poruszony w najnowszym programie celebrytki i jej rodziny, "The Kardashians" - który zadebiutuje na platformie Hulu już w najbliższy czwartek. Jak donosi Hollywood Life, w pierwszym odcinku nowego reality show będziemy mogli podziwiać organizowanego przez Kim rodzinnego grilla. Uczta w domu celebrytki została jednak niespodziewanie przerwana. W pewnym na iPadzie jej syna Sainta wyskoczyło bowiem okienko z jej podobizną oraz napisem mówiącym o rzekomej nowej sekstaśmie Kardashianki.
Jest tam zdjęcie mojej zapłakanej twarzy i napis w stylu "Nowa sekstaśma Kim". To ma być niepublikowany materiał z mojej starej sekstaśmy - skomentowała Kim w programie.
Celebrytka w nowym reality show nie ukrywała, że była niemile zaskoczona, widząc plotki o kolejnym wideo ze swoim udziałem. Obecnie jest bowiem matką czwórki pociech.
Ostatnią rzeczą, jakiej chcę jako mama, jest, by wypominano mi moją przeszłość 20 lat później, zwłaszcza gdy mamy dużą imprezę i cała rodzina tu jest. To naprawdę upokarzające gó*no i muszę się tym zająć. Po prostu nie mogę uwierzyć, że dzieje się to teraz - narzekała na całą sytuację celebrytka.
Podczas przygotowań do występu w "Saturday Night Live" Kim odbyła rozmowę z prawnikiem. Przedstawiciel celebrytki stwierdził, że w przypadku faktycznego istnienia taśmy publikacja nagrania bez zgody Kardashian jest niezgodna z prawem i w takim wypadku może ona udać się do sądu. Choć w odpowiedzi Kim zapewniła, że ma niemal stuprocentową pewność, że nagranie nie istnieje, wciąż była jednak dość przejęta całą sprawą.
Naprawdę nie wiem, co oni mają. Przez 20 lat to wisiało mi nad głową, ten błąd. Czy to był błąd? To był mój wieloletni chłopak. Pojechaliśmy na wycieczkę i nagraliśmy wideo. To upokarzające, że ono gdzieś krąży, ale to nie jest najbardziej skandaliczna rzecz i nie pozwolę na to, żebym czuła się w ten sposób - mówiła przed kamerą nowego reality show.
Choć pogłoski o drugiej części sekstaśmy wyjątkowo zaniepokoiły celebrytkę, ta postanowiła nie poddawać się bez walki. W pierwszym odcinku reality show Kim wyraźnie dała do zrozumienia, że dołoży wszelkich starań, by chronić dobre imię.
Nie pamiętam nic [na temat kolejnej taśmy]. To jest kompletnie bezprawne. Powiedzcie mojemu prawnikowi, żeby nastraszył tego gościa. (...) Chronię siebie ze względu na moją reputację i dobro moich dzieci - grzmiała, a następnie poinstruowała prawnika, żeby wybadał całą sprawę.
Okazuje się, że w premierowym odcinku "The Kardashians" widzowie będą także świadkami rozmowy zrozpaczonej Kim z Kanye Westem. Opowiadając raperowi o sekstaśmie, celebrytka była na tyle poruszona, że zalała się łzami.
Nie jest w porządku, nie jest. To jest na Robloksie. Saint tam wczoraj był i to, ku*wa, wyskoczyło, a on zaczął się śmiać i powiedział: "Mamusiu patrz!" (...). Dzięki Bogu, że on nie potrafi jeszcze, ku*wa, czytać. (...) Chcę, żeby to zniknęło (...). To jest po prostu wkurzające, prawie umarłam, kiedy Saint uznał to za zabawne - żaliła się raperowi.
Na szczęście Westowi udało się nieco uspokoić zszargane nerwy żony pewną cenną poradą.
(...) Gdy płakałam, Kanye powiedział: "Ty masz władzę. Przestań zamartwiać się o odbiór publiczny. Wiesz, kim jesteś - zdradziła Kim.
Pod koniec odcinka "The Kardashians" widzowie będą mogli ujrzeć kolejną dyskusję Kim z prawnikiem, w której celebrytka zaleciła swojemu przedstawicielowi podjęcie zdecydowanych kroków i otwarcie ogłosiła gotowość do unicestwienia wroga wszelkimi możliwymi środkami.
Przygotuj coś, żeby można to było natychmiast ściągnąć. Mam, ku*wa, czwórkę dzieci. Nie mogę znowu przez to przechodzić. To było 20 lat temu (...). Teraz znam właściwych prawników, wiem dokładnie, co robić tym razem. Nie pozwolę, żeby znowu mnie to spotkało. Mam czas, pieniądze i wszystkie środki, żeby ich wszystkich zmiażdżyć - grzmiała na koniec odcinka.
Wygląda na to, że wspomniane fragmenty nowego reality show Kardashianów były zaledwie przedsmakiem działań, jakie Kim zamierza podjąć w obronie dobrego imienia. Jak donosi The Sun, celebrytka zdążyła już wydać setki tysięcy dolarów na grupę prawników, którzy mają powstrzymać jej byłego partnera przed ewentualną publikacją materiałów z jej udziałem i jednocześnie chronić najbliższych.
Kim wie, że Ray J nagrał inne taśmy z nimi razem. Niektóre z tych nagrań będą niezwykle intymne. Powiedziała prawnikom: "To nie wydarzy się znowu, po moim trupie" - twierdzi źródło tabloidu.
Myślicie, że Kim faktycznie ma się czego obawiać?