Kinga Rusin. Piękna. Nieposkromiona. Reporterka bez granic. To dzięki niej cały świat dowiedział się, jak wygląda odchudzona Adele oraz tajemne i pilnie strzeżone after party po Oscarach u Beyonce.
Dziennikarka ryzykowała wiele, publikując obszerną relację z imprezy, na której zabroniono nawet robić pamiątkowe zdjęcia. Zrobiła to jednak dla swoich fanów.
Odważna decyzja Polki została doceniona przez zagraniczne media, które chciały gościć ją na swoich antenach. Kinga przyznała, że do programu zapraszał ją między innymi niemiecki RTL, a także amerykańska stacja NBC.
Wygląda na to, że międzynarodowa sława to tylko wierzchołek góry lodowej plusów ostatniej decyzji Kingi. Na okładce marcowego wydania tygodnika "Wprost" Rusin pojawiła się w gronie "najbardziej wpływowych kobiet". Obok "korespondentki oscarowej" znalazły się nagrodzona noblem Olga Tokarczuk, posłanka Joanna Lichocka, która zasłynęła kontrowersyjnym gestem w Sejmie oraz dziennikarka Monika Olejnik.
Trudno nie zgodzić się z obecnościa Kingi w rankingu. W końcu nie wszyscy mają możliwość tańczenia z Leo za ręce i nie każdemu pizzę podaje Charlize Theron...