W połowie września o Kindze Dudzie znów zrobiło się głośno za sprawą nowej funkcji, którą jej powierzono. 24-latka została społecznym doradcą w Kancelarii Prezydenta, co mimo zapewnień głowy państwa odnośnie tego, że córka nie otrzymuje wynagrodzenia, spotkało się ze skrajnymi opiniami. Nie każdy student może bowiem liczyć na staż (nawet "za wpis do CV") w tak prestiżowym miejscu.
Ostatnio temat 24-latki znów pojawił się w mediach, bynajmniej nie w kontekście głośnego wyroku Trybunału Konstytucyjnego, a incydentu z końską kupą w roli głównej.
Sprawę malowniczo opisała Gazeta Krakowska. Apartament, który w grudniu 2018 roku kupili Andrzej i Agata Dudowie, znajduje się na sielskim osiedlu Górka Narodowa w Krakowie. Na okolicznych uliczkach nierzadko można spotkać konne dorożki i co za tym idzie, niestety także końskie odchody. Jedna z takich "niespodzianek" na drodze prowadzącej do mieszkania rodziców ponoć nie spodobała się Dudównie. Kinga wraz z funkcjonariuszem Służby Ochrony Państwa postanowiła interweniować, wybierając się do pobliskiej stajni.
Młoda blondynka i rosły mężczyzna szli drogą i przyglądali się zabudowaniom. W pewnym momencie weszli do stajni, w której jakiś mężczyzna karmił konie: "Proszę posprzątać kupę na drodze" - powiedział mężczyzna. Stajenny ponoć stanął jak wryty, bo zobaczył... że towarzyszy mu Kinga Duda, córka prezydenta RP - donosi informator Gazety Krakowskiej.
"Chwilę, tylko nakarmię konie" - odpowiedział stajenny. "Nie. Sprzątaj teraz!" - usłyszał rozkaz. Funkcjonariusz wyciągnął nawet legitymację SOP, żeby wzmocnić przekaz - czytamy na stronie dziennika.
Mężczyzna wziął szufelkę i sprzątnął kupę z ulicy. Niby słuszna interwencja, ale żeby od razu z legitymacją pod oczy? Przecież to arogancja - komentuje informator.
Kancelaria Prezydenta póki co nie skomentowała działań społecznej doradczyni prezydenta ani interwencji funkcjonariusza SOP.
Imponujące zaangażowanie w sprawy lokalnej społeczności?