Gdy we wrześniu minionego roku okazało się, że doradcą społecznym w Kancelarii Prezydenta jest nie kto inny, jak Kinga Duda, w mediach zawrzało. Choć Andrzej Duda zapewnił, że pociecha doradza mu w ramach wolontariatu, nie pobierając za swoją pracę żadnych pieniędzy, informacja o powierzeniu tak ważnej funkcji 25-latce, dodatkowo córce głowy państwa, spotkała się z wyjątkowo skrajnymi emocjami.
Najwyraźniej przekonana do bezpłatnej pomocy tacie nie była do końca także sama Kinga. Jak się ostatnio okazało, absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego po zaledwie 167 dniach przestała pełnić funkcję doradcy społecznego.
Doniesienia te potwierdził rzecznik prezydenta, Błażej Spychalski, informując, że Dudówna odeszła ze względu na "zmiany w życiu zawodowym".
Jak udało się ustalić Faktowi, Kinga zupełnie nie widziała swojej przyszłości na stanowisku urzędniczki. Pragnie za to w zupełności skupić się na wymagających zajęciach związanych z aplikacją adwokacką i zostać prawnikiem.
Kinga chce w stu procentach poświęcić się aplikacji adwokackiej - donosi źródło tabloidu.
Co więcej, 25-latka wciąż nabiera doświadczenia, pracując w prestiżowej stołecznej kancelarii.
Pani Kinga Duda nadal współpracuje z kancelarią Maruta Wachta na stanowisku associate oraz wykonuje zadania powierzone jej przez adwokatów i radców prawnych naszej kancelarii - potwierdziła w rozmowie z Faktem Izabela Kondracka-Bliźniukiewicz z kancelarii Maruta Wachta.
Myślicie, że prezydent okazał się wyrozumiałym ojcem i przyjął rezygnację córki bez zająknięcia?