Ostatnio o Kindze Preis było głośno za sprawą jej burzliwego związku z Piotrem Borowcem. Większość widzów kojarzy ją jednak dzięki roli Natalii we flagowym serialu TVP, "Ojcu Mateuszu". W ostatnim wywiadzie dla magazynu "Newsweek" nie szczędziła jednak gorzkich słów pod adresem Telewizji Polskiej.
Gram w serialu TVP. Zaczęłam tę pracę 12 lat temu. Telewizją zdążyły w tym czasie rządzić wszystkie ugrupowania. Mam się wypisać z serialu, bo teraz Woronicza firmuje PiS? A z kraju też mam się wypisać, bo rządzi nim PiS? Codziennie przeżywam jakiś rodzaj upokorzenia, wstydu, niechęci. Mówię: "Nie, no to już jest niemożliwe, to się nie zdarzy". A potem pada słowo "reasumpcja". I okazuje się, że jednak to jest wszystko prawda. (...) Najgorsze jest to, że w oczach kogoś spoza Polski to ja jestem tym krajem, który łamie prawa człowieka, to ja jestem tym krajem, który nie przestrzega prawa do wolności słowa, nie szanuje kobiet. Co z tego, że nie mam z tym nic wspólnego? Chodzę na wybory, nic nikomu złego nie robię, nikogo nigdy nie oszukałam. To nic nie zmienia - wyznała Preis.
Aktorka wspomniała również o Pawle Kukizie, z którym współpracowała na planie filmów "Poniedziałek" oraz "Wtorek". O muzyku-polityku jest ostatnio bardzo głośno za sprawą ustawy "lex TVN", do której uchwalenia poseł w znaczący sposób się przyczynił.
Trudno mi uwierzyć, że można tak dać rozmienić się na drobne, tak się sprzedać. Nie chcę powtarzać słów Radosława Sikorskiego pod adresem Pawła, ale niestety nie wierzę też w jego naiwność: że dał się podejść bardziej cwanym graczom. (...) To, co zrobił, jest jego wyborem. Miał do tego prawo. W gruncie rzeczy obojgu nam chodzi o wolność, tylko zupełnie inaczej ją pojmujemy - skwitowała.