Kinga Rusin, którą rzadko mamy okazję widywać w ogarniętej teraz późnojesiennym chłodem Polsce, nieustannie pozostaje w kontakcie ze swoimi odbiorcami. Wydawać by się mogło, że możliwość obcowania w miejscach nieosiągalnych dla wielu i napawania się rajskimi widokami, jakimi dzieli się w mediach społecznościowych, stanowią obecnie źródło największego szczęścia dziennikarki. Tymczasem zatroskana o losy naszego kraju globtroterka nie przestaje publicznie poruszać istotnych tematów, które spędzają jej sen z powiek.
Była prowadząca "Dzień Dobry TVN" obecnie przemierza azjatycki Laos. Piękno tamtejszych jezior i wodospadów, świątyń buddyjskich oraz bogactwa natury na rzadko spotykaną skalę, nie było w stanie przyćmić jej skojarzeń z czasami komunizmu. Rusin podzieliła się z obserwatorami gorzkimi refleksjami o zabarwieniu politycznym.
Kinga Rusin traumatycznie wspomina czasy poprzednich rządów
Wciąż ciekawa świata i głodna nowych wyzwań 53-latka zasygnalizowała na wstępie najnowszego wpisu, że celem jej kolejnej wyprawy miał być Wietnam. Niesprzyjające warunki pogodowe zweryfikowały jednak podróżnicze plany. Jak przyznała, wraz z towarzyszącym jej Markiem Kujawą, "skusili się na sąsiedni komunistyczny Laos".
Przyznam, czuję się nieswojo, widząc czerwone flagi z sierpem i młotem na wielu budynkach. Całe życie nienawidzę komunizmu. Zmarnowane życia i strach tylu ludzi. Moja babcia do 1989 (!) roku bała się mówić, że dziadek był w AK - powróciła do historii z rodzinnego domu.
Kinga Rusin nie przestała wymieniać największych w jej opinii przywar ustroju panującego w przeszłości również w Polsce.
W komunizmie szczególnie nienawidzę zamordyzmu, dyktatury, kultu jednostki, podporządkowywania sobie mediów i instytucji państwowych, niszczenia przedsiębiorców. Dlatego działania "jedynie słusznej partii" i jej wodza w latach 2015-23 napawały mnie odrazą. Jestem wolnym człowiekiem, przedsiębiorcą i zwolennikiem swobód demokratycznych. Nie jestem progresywnym lewakiem - zadeklarowała.
Na zakończenie instagramowej publikacji Rusin podkreśliła, że "ma problem z podróżowaniem po krajach komunistycznych". Pomimo tego doceniła piękno otaczającej ją przyrody i dobroć spotykanych na jej podróżniczej drodze tubylców.