Kinga Rusin kilka lat temu porzuciła pracę w telewizji i oddała się podróżowaniu. Dziennikarka przerzuciła się więc na pracę zdalną i zajmuje się między innymi swoją marką kosmetyczną, a także pokazuje obserwatorom na Instagramie piękno otaczającego ją świata. W przerwach od promowania swojego biznesu Kinga dokumentuje życie w drodze. Jakiś czas temu pokazywała afrykańskie wojaże, prezentując między innymi fotki nosorożców. Kilka dni później Rusin była już w Europie - zażywając mroźnych kąpieli na Islandii. Dziennikarka nie zwalnia jednak tempa, bo niedawno pochwaliła się, że wraz z Markiem dotarli do Australii.
Rusin zdążyła już polecieć w ekstremalną podróż helikopterem, gdzie "wisiała" w pasach bezpieczeństwa, kurczowo trzymając się za uchwyty. Później przyszła pora na fotki z kangurami i romantyczny rejs z Markiem Kujawą, który w Australii obchodził swoje urodziny. Zakochana dziennikarka zadedykowała mu instagramowy post, przekonując, że jest jej "księciem z bajki".
Mareczku, za Twoje zdrowie! I żeby nadal było tak pięknie! Wspaniale zorganizowałeś nam życie! Jesteś moim księciem z bajki! Całuję Cię urodzinowo. STO LAT - pisała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kilka dni temu Kinga podzieliła się również z internautami swoim lękiem, który udało jej się pokonać. Okazało się bowiem, że Rusin tragicznie wspomina spotkanie z jedną płaszczką, do którego doszło 10 lat temu. Wówczas to została przez nią zaatakowana, a stworzenie wbiło jej kolec jadowy w nogę. Prezenterka pokonała jednak traumy i wybrała się na nurkowanie z tymi zwierzętami. Po kilku ekstremalnym przeżyciach najwidocznie w końcu przyszła pora na błogi odpoczynek, bo Kinga pokazała zdjęcia, na których hasa po Whitehaven Beach. Przy okazji wspomniała również o ślubie...
Na takiej plaży to chyba nawet mogłabym wziąć ślub! Whitehaven - najbardziej biała ze wszystkich białych plaż świata! W zasadzie biała suknia i biały welon są tu zbędne. Biały kostium na białej plaży na wyspie "Biała Przystań" w zupełności by starczył - pisała.
Celebrytka zachwycała się również przechadzającą się nieopodal jaszczurką i opowiadała obserwatorom genezę pojawienia się białego piasku na wyspie. Niestety była prowadząca "dzień Dobry TVN" zauważyła również, że na wyspie nie ma leżaków, ani barów, więc zorganizowanie przyjęcia weselnego może być utrudnione.
Dookoła tylko fauna i flora, i żadnych rzeczy, które mogłyby zakłócać kontakt z naturą. Ani leżaków, ani parasoli, ani barów czy muzyki. Czyli wesele trzeba by było jednak urządzić na wyspie obok - pisała.
Myślicie, że Kinga w ten sposób nieśmiało informuje o swoich planach z Markiem Kujawą?