W środę Kinga Rusin nieoczekiwanie znalazła się na celowniku dziennikarza i reportażysty związanego z "Gazetą Wyborczą" oraz "Dużym Formatem", który w poświęconym podróżniczce wpisie wytknął jej hipokryzję. Witold Szabłowski zarzucił celebrytce, że sama przeczy ekologicznym ideom, które ponoć wyznaje, instagramowymi przechwałkami m.in. o majątku wydanym na loty helikopterem i rajdami jeepem.
Kinga Rusin odpowiada na zarzuty dziennikarza. Nie szczędziła mu ostrych słów
Nie minęły 24 godziny i zaprawiona w bojach dziennikarka przystąpiła do ataku, w swoim oświadczeniu siląc się na równie zjadliwy ton, co jej krytykant. Słynna globtroterka zamieściła wyczerpujący wpis, gdzie pochwaliła się swoimi zasługami na rzecz ochrony środowiska. Nawiązując do użytej przez Szabłowskiego alegorii, gwiazda przypominała o procesie wytoczonym jej przez przedstawicieli Instytutu Analiz Środowiskowych zajmującego się m.in. obroną łowiectwa i myśliwych przed atakami.Co więcej, zaprosiła go na salę rozpraw.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
A propos wilków, zapraszam redaktora Szabłowskiego na moją rozprawę karną z myśliwymi, już 17 października (dobrze się składa, bo forsują teraz pomysł odstrzału chronionych prawem wilków, co jak widzę pana redaktora interesuje). No chyba, że redaktor z przeciwnego obozu... - zaczęła.
Później było tylko ostrzej. Była gwiazda "TVN-u" posądziła dziennikarza o chęć wybicia się jej kosztem przy pomocy taniej sensacji. "Reporterka bez granic" pochwaliła się nawet, że zrobiła dogłębny risercz wokół osoby Szabłowskiego, z którego wyciągnęła pewne wnioski.
Najwyraźniej pan redaktor Szabłowski chciał zaistnieć w tzw. mas mediach: w swoim wpisie na Facebooku z 6 września skarży się, że jako pisarz nie przebija się do mainstreamu, że rzadko jest zapraszany (osobiście żałuję) - stwierdziła. Dlatego strasznie ucieszył się w kolejnym wpisie (z 7 września), że jego krytyka programu Kuby Wojewódzkiego sprowokowała "Super Express" do napisania o tym artykułu. Panie redaktorze, to ma pan kolejny wielki sukces! Napuścił pan na mnie "wilki" i dostał pan aż 5 artykułów w różnych plotkarskich mediach.
To jeszcze nie koniec. Rusin zaproponowała swojemu oponentowi, by w końcu zrobił coś pożytecznego, przysłużył się wyższej sprawie i napisał reportaż o jej walce z kłusownikami, która będzie miała swój ciąg dalszy w kolejnych tygodniach.
A może po wizycie na mojej rozprawie karnej (bo tu jednak na pana wrażliwość liczę), zrobiłby pan serię reportaży nie o kucharzach, a o nadużyciach myśliwych w Polsce? - dopytywała. A może o Lasach Państwowych, bo pan, jak widać, jest w krytyce odważny, a ich się wszyscy boją. Przekażemy panu, wraz z organizacjami walczącymi o polskie lasy w terenie, masę cennych informacji na początek. A potem, z rozpędu, bo będzie Pan gnany sukcesem, reportaż o przedsiębiorcach, którzy, tak jak ja, mając w Polsce firmy, nie boją się publicznie wypowiadać krytycznie o rządzących?
Będzie pan sławny jak Siekielscy. Co prawda będzie pan dostawał codziennie, jak ja, realne groźby (nie od kucharzy) za to, co pan pisze, ale co tam, jest pan przecież chojrakiem - dowalił pan w końcu Wojewódzkiemu i Rusin! - dodała z przekąsem.
Na koniec Rusin obiecała, że wkrótce wypowie się w temacie "konsumpcja versus ekologia". Jesteście ciekawi, jaką przyjmie linię obrony?