Kinga Rusin, przebywająca "gdzieś na Oceanie Indyjskim", wrzuciła niedawno zdjęcie znad oceanu, nad którym siedziała&myślała o "nowym ładzie" w Polsce. Jakub Żulczyk wyśmiał jej "zaangażowanie", pisząc, że ludzie w Polsce mają realne problemy, których z plaży raczej zrozumieć się nie da.
Jakub Żulczyk zaznaczył, że nie obchodzą go finanse Kingi Rusin i nie zazdrości pobytu na Malediwach, ale posty tego typu dowodzą "braku elementarnego wyczucia smaku". Pisarz zaliczył jednocześnie dziennikarkę do kręgu "około-platformerskich elit", co najwyraźniej bardzo ją ubodło. Na tyle, że opublikowała odpowiedź na jego krytykę, skromnie wyliczając własne zasługi dla innych. To ma być według niej dowód na to, że żadną elitą nie jest. Nie została bowiem nawet aresztowana na protestach, na które oczywiście chodziła...
Kilku osobom nie spodobało się, że na moim profilu na Instagramie, „pod palmą”, mocno wypowiadam się na tematy polityczne i społeczne - zaczyna Kinga "imprezowałam z Adele" Rusin i wbija szpilę koleżankom-celebrytkom, które z obawy o utratę fanów boją się zabierać głos w wielu sytuacjach: No tak, mogłabym przecież lokować jakiś dramatyczny ciuch, opowiadać bzdety o „rewolucji szczęścia”, walić monochromatyczne fotki 10 razy dziennie albo opowiadać, że wspieram wszystkie kobiety w głębi duszy, ale nie zaryzykuję na głos.
Kinga Rusin wyliczyła także swoje dokonania na polu działalności charytatywnej, chcąc jednocześnie udowodnić, że "elity", za które się tak obraziła, wcale tak nie postępują.
Podobno nie mogę się też wypowiadać na tematy społeczne, bo uczestniczyłam w protestach ulicznych tylko kilkanaście razy w ciągu ostatnich kilku lat i nie zostałam nawet aresztowana, a 100.000 zł, które wpłaciłam na ochronę prawną protestujących kobiet to zdecydowanie za mało. Nie wspomnę już, że publicznie mówię o moich darowiznach dla Domów Samotnej Matki i antyprzemocowych Niebieskich Linii by zachęcić ludzi sukcesu do podobnego działania. No po prostu odklejona nowobogacka celebrycka zgnilizna. Fu! - wyliczyła i na koniec... pozdrowiła Żulczyka, którego nazwała "pogromcą elit".
Myślicie, że Jakubowi Żulczykowi chodziło o to, by Kinga Rusin wyliczyła mu wszystko, co zrobiła dla innych?