Choć po zakończeniu przygody z "Dzień dobry TVN", Kinga Rusin przebąkiwała, że chciałaby się podjąć poprowadzenia "ostrzejszego i bardziej kontrowersyjnego formatu", ostatecznie wyjechała za granicę. Celebrytka udała się na Malediwy, skąd ma ponoć bliżej do kontrahentów i laboratoriów zajmujących się egzotycznymi składnikami naturalnymi, które wykorzystuje w swoich kosmetykach.
W efekcie od kilku dobrych miesięcy jeszcze bardziej aktywna w sieci Rusin nadawała z "maleńkich wysepek na Oceanie Indyjskim", gdzie towarzyszy jej ukochany Marek Kujawa.
Zobacz też: Dzień Matki 2021. Kinga Rusin zabrała mamę do swojego raju. "Mogę choć trochę się jej odwdzięczyć"
Okazuje się, że Kinia najwyraźniej ma już dość życia w raju. W piątek "reporterka bez granic" nieoczekiwanie poinformowała, że... opuszcza Malediwy.
Kierunek Europa. Na Malediwach zaczyna się powoli pora deszczowa - napisała pod wspólnym zdjęciem z partnerem muśnięta słońcem i roześmiana od ucha do ucha 50-latka.
Dziennikarka zaznaczyła jednak, że nie znudziło się jej jeszcze ani słońce, ani życie pełne wrażeń:
Po pół roku czas szukać słońca i wrażeń gdzie indziej - zapowiedziała, kwitując: Coraz bardziej doceniamy niezależność i... pracę zdalną.
Myślicie, że Kinga w końcu zawita do Polski, a może postawi na niezawodną pod względem słońca Hiszpanię? Jedno jest pewne, gdzie się nie uda, będzie miała ze sobą Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej.
Przypominamy: Kinga Rusin pozdrawia z Malediwów z KONSTYTUCJĄ W RĘKACH i apeluje: "Nie dajmy się OSZUKAĆ PiS-owi"