Od czasu odejścia z szeregów TVN Kinga Rusin korzysta z życia, ile się da. Dziennikarka w ostatnich latach dała się poznać jako jedna z najbardziej zapalonych podróżniczek polskiego show biznesu. W związku z zamiłowaniem do zagranicznych wojaży celebrytka okazjonalnie bywa w ojczyźnie i konsekwentnie odwiedza coraz to nowe zakątki globu. Jedynie w ostatnim czasie Kinga szalała na kajcie na Rodos, brylowała w Saint-Tropez, a później podziwiała zmagania Igi Światek na kortach w Paryżu. Na początku lipca gwiazda zawitała do ojczyzny, gdzie wystrojona wybrała się na tajemnicze "party". Niedługo później ruszyła zaś w kolejną podróż.
Minął już ponad tydzień, odkąd Kinga Rusin pochwaliła się w sieci zdjęciem z Wenecji. Jak na prawdziwą obieżyświatkę przystało, dziennikarka zdążyła już zmienić miejsce pobytu. W niedzielę Kinga poinformowała instagramowych obserwatorów, że właśnie przybyła do Afryki. Celebrytka opublikowała na InstaStories kilka ujęć z lotniska Entebbe, zdradzając tym samym, iż tym razem postanowiła wybrać się do Ugandy.
Jeszcze nas tu nie było - zdradziła.
Rusin pochwaliła się także nagraniem osobliwego "komitetu powitalnego" w postaci drepczącej po afrykańskiej ziemi, sympatycznej jaszczurki. Następnie pokazała zaś fanom środek transportu, którym z lotniska uda się do docelowego miejsca wyprawy. Celebrytka opublikowała w instagramowej relacji nagranie, na którym uwieczniła niewielki samolot tuż przed wejściem na jego pokład. Przy okazji pochwaliła się, że będzie mogła cieszyć się sporym komfortem podczas podróży - nazwała bowiem maszynę "prywatnym odrzutowcem".
African private jet - podpisała wykonane na lotnisku nagranie.
Wkrótce na InstaStories Kingi pojawiły się malownicze ujęcia z podniebnej podróży. Będąc na pokładzie samolotu, celebrytka miała okazję podziwiać z lotu ptaka rzekę Nil oraz ugandyjski Wodospad Murchinsona. Afrykańskie widoki zainspirowały też dziennikarkę, by zaserwować fanom szybką lekcję geografii i podzielić się z nimi kilkoma interesującymi faktami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kawałek Nilu, którego całkowita długość to 6650 km! Przepływa przez 8 afrykańskich państw i przecina wszystkie afrykańskie strefy klimatyczne. Afrykańska rzeka-matka - przekazała Rusin.
Okazuje się jednak, że niektórzy obserwatorzy Kingi byli nieco bardziej zainteresowani kwestią jej "prywatnego odrzutowca" niż ciekawostkami na temat najdłuższej rzeki Afryki. Celebrytka postanowiła więc rozwiać wszelkie wątpliwości i wyjaśniła, że pozwoliła sobie jedynie na mały żarcik i po Ugandzie podróżowała zwyczajnym samolotem. Wciąż mogła jednak cieszyć się lotem bez udziału innych pasażerów.
Już pojawiły się pytania o nasz "prywatny" afrykański samolot. Najwyraźniej mrugnięcie okiem było zbyt subtelne. Zaniepokojonych/zazdrosnych uspokajam: to zwykła rejsówka. Ale fakt, więcej chętnych na lot nie było - wyjaśniła.
Okazuje się, że lot Rusin był przygodą z prawdziwego zdarzenia. Samolot celebrytki lądował bowiem w środku sawanny.
Tak się lata w odległe i mniej dostępne zakątki Afryki, lądując bezpośrednio na sawannie, bez lotniska i asfaltowego pasa startowego - poinformowała fanów.
Podczas podniebnej podróży dziennikarka mogła cieszyć się nie tylko widokiem pięknych afrykańskich krajobrazów, lecz również lokalnej fauny.
A z góry, jak się wytęży wzrok, można zobaczyć dzikie zwierzęta. Tu grupa żyraf odpoczywa w cieniu drzew - napisała pod nagraniem z lotu ptaka.
Zobaczcie, jak Kinga Rusin relacjonuje podniebną podróż nad Nilem. Nie możecie się doczekać jej kolejnych przygód?