Kinga Rusin nigdy nie należała do osób, które lubią siedzieć w miejscu. Dziś jej największymi pasjami są podróże i komentowanie bieżących wydarzeń politycznych i społecznych w kraju, co regularnie czyni za pośrednictwem instagramowego profilu. Czasem udaje jej się to nawet połączyć, czego dowodem jest jej nowy wpis.
Kinga Rusin śle pozdrowienia z Tęczowych Gór. Uderzyła w prawicowców
Tym razem najsłynniejsza globtroterka polskiego show biznesu wybrała się do Peru, skąd już opublikowała w sieci kilka ujęć. Podczas podróży zahaczyła też o Tęczowe Góry, a na nowych zdjęciach pozuje z zadowoloną miną na tle tamtejszych widoków. W opisie posta napomknęła, jak walczyła o dobre ujęcie.
Uwielbiam tęczę, ten kolorowy efekt na niebie jest boski! Nic dziwnego, że takie wrażenie zrobiły na mnie Tęczowe Góry w regionie Cuzco, które "zdobyliśmy", po trekkingu na wysokości 4800-5000m n.p.m. Ten jeden mini podskok na potrzeby zdjęcia dużo mnie kosztował. Czułam się, jakbym przebiegła 100 metrów sprintem na bezdechu. Ale radość na mojej twarzy jest autentyczna - zapewnia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Uwagę niektórych zwróci natomiast początek jej wpisu. W końcu Kinga pojechała zobaczyć Tęczowe Góry, a nie trzeba chyba tłumaczyć, co i kto jest największym wrogiem prawicy w Polsce.
Tęczowe Góry! Jak okiem sięgnąć. Obłęd! Gdyby tu rządził PiS albo Konfa to by je pewnie kazali zamalować. Zrobili przecież z tęczy wroga, przypisali jej szatańską moc. Skutecznie, bo ludzie nie skupiali się przez długi czas na niczym innym poza "tęczową ideologią" - pisze Kinga.