O tym, że Kinga Rusin nie należy i zapewne należeć nigdy nie będzie do fanclubu partii obecnie rządzącej wiadomo nie od dziś. Mało kto spodziewał się chyba jednak, że niechęć dziennikarki do obozu Jarosława Kaczyńskiego i jego wyznawców będzie na tyle silna, że zdecyduje się ona popełnić na ten temat wiersz!
Za pierwowzór posłużył Kindze Rusin niedościgniony Jan Brzechwa, a konkretniej utwór Na wyspach Bergamutach. Na tajemniczym archipelagu zrodzonym w wyobraźni gwiazdy nie znajdziemy już jednak jabłek w gronostajowych czapkach, a sprawiedliwie karanych za swoje przestępstwa pedofilii i rzetelną telewizję publiczną. Pomysły, trzeba przyznać, co najmniej abstrakcyjne, jak na polskie warunki.
A oto jak swoje przemyślenia na temat funkcjonowania naszego państwa uformowała przebywająca od zeszłego roku na Malediwach Rusin.
Na wyspach Bergamutach/ Podobno jest kot w butach/ Widziano także posła/ Którego mrówka niosła/ Szczepione są miliony/ Nie ukrywane zgony/ Prezesi na ambonach/ Nie rządzą w żeńskich łonach/ Kościelni pedofile/ Liczą w więzieniu chwile/ Podobno w IPNie/ Faszyści nie są w cenie/ Publiczna tam nie szczuje/ I twarzy nie kupuje/ A tresowane szczury/ Nie kradną złota góry/Jest słoń z trąbami dwiema/ I tylko wysp tych nie ma - czytamy na instagramowym profilu dziennikarki.
Satyra została opatrzona zdjęciem Kingi, która w cieniu palmy macza stópki w ciepłym oceanie.
Myślicie, że pisząc o "kupowanych twarzach przez szczującą publiczną" miała na myśli transfer Agustina Egurroli do TVP?