Wraz z początkiem tygodnia do polskiego show biznesu zawitała kolejna, medialna aferka. Tym razem konflikt wybuchł na linii Weronika Rosati - Kinga Rusin. W dużym skrócie: Wera oceniła w wywiadzie dla Plejady słynną relację Kini z oscarowego afterparty z 2020 roku, co dziennikarce wyraźnie zaszło za skórę. W odpowiedzi Rusin postanowiła przypomnieć światu o relacji, która łączyła Rosati ze zniesławionym producentem filmowym Harveyem Weinsteinem, którego oskarżono o wielokrotne nadużycia seksualne w stosunku do pracujących z nim kobiet. Wera zarzuciła Kindze brak solidarności z własną płcią, na co jej oponentka stwierdziła, że przecież musi walczyć o swoje dobre imię.
W piątkowy poranek Kinga Rusin ponownie postanowiła przypomnieć o swoim zatargu z Weroniką Rosati, tyle że tym razem zrobiła to w nieco mniej bezpośredni sposób. Przesiadująca od miesięcy na Malediwach gwiazda pochwaliła się, że akcja charytatywna, którą zorganizowała na swoim instagramowym profilu, została doceniona przez Naczelną Izbę Pielęgniarek i Położnych. W tym wszystkim kryła się jednak kolejna szpila dla Weroniki i innych "koleżanek z branży".
I jak tu nie wierzyć w karmę? Wczoraj, kiedy przez chwilę straciłam wiarę w sens działania, bo "koleżanki z branży” zarzuciły mi brak "kobiecej solidarności", dostałam list z podziękowaniami od Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych, który był ważniejszy niż tysiąc innych słów czy dziesiątki artykułów. Drogie siostry, tym razem te prawdziwe, nawet nie wiecie, jak się cieszę, że moja spontaniczna akcja i darowizna sprzed świąt wielkanocnych przyniosły tak dobre efekty i że dzięki niej uda się Wam choć trochę pomóc. Dziękuję Wam raz jeszcze za Wasz trud i poświęcenie - czytamy w najnowszym poście dziennikarki.
Kinga informuje, że otrzymany od Naczelnej Izby list utwierdził ją w przekonaniu, że zmierza właściwą drogą. Trudno nie odnieść przy tym wrażenia, że między wierszami przemycono subtelną groźbę pod adresem tych, którzy odważą się kiedykolwiek stanąć w szranki z autorką wpisu.
Nie zmienię się. Znacie mnie. Będę dalej żyła tak kolorowo, jak się da, będę mówiła niewygodną prawdę, będę walczyć o to, w co wierzę, a gdy będzie trzeba - walczyć o swoje. I jeśli tylko będę mogła, będę dalej realnie wspierać kobiety: i te pracujące w szpitalach i te, które w imieniu nas wszystkich wychodzą na ulice, żeby przeciwstawić się rządowej opresji. I te z Domów Samotnej Matki. Realne pomaganie ma sens - apeluje publicystka.
Przypomnijmy: Kinga Rusin informuje, że pomogła finansowo pielęgniarkom. "Jako społeczeństwo mamy w stosunku do nich WIELKI DŁUG"
Na sam koniec Kinga popełniła kolejną apostrofę do prawdziwych sióstr. Jak nietrudno się domyślać, nieprawdziwe siostry na podziękowania nie zasłużyły.
Dziękuję za setki słów wsparcia pod ostatnimi postami, za wyrozumiałość i za sugestie, żebym zostawiła showbiznesowe piekiełko i dalej robiła swoje. Tak właśnie się stanie. Prawdziwe siostry, dziękuję.
Myślicie, że konflikt Kingi i Weroniki znajdzie swój ostateczny finał w sądzie? Czy paniom uda się jakimś cudem dogadać poza salą rozpraw?