Każdy z nas najpewniej doskonale pamięta, gdzie akurat przebywał, gdy Kinga Rusin (nie mylić z "Kinga Russian") opublikowała na Instagramie selfie z Adele. Gwiazda estrady miesiącami ukrywała się przed paparazzi, walcząc o szczuplejszą sylwetkę, aż tu nagle polska dziennikarka sprezentowała tabloidom z całego świata jej odświeżony portret. Jakby tego było mało, zostaliśmy uraczeni niesłychaną opowieścią o interakcjach z Beyonce, Charlize Theron i Leonardo DiCaprio. Na krótką chwilę świat stał się jakby weselszy. Jak widać, nawet sama Kinia nabrała już nieco więcej dystansu do całego zamieszania, które sama sprowadziła sobie na głowę. W najnowszym poście wspomniała bowiem o imprezie, która złotymi głoskami zapisała się na kartach historii polskiego show-biznesu.
Przypomnijmy: Oscary 2020. Zadowolona Kinga Rusin pozuje z Adele i wspomina after party: "Beyonce powiedziała mi, że ją przyćmiłam"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kinga Rusin wspomina imprezę z Leonardo DiCaprio
Pamiętacie takiego aktora Leonardo DiCaprio? Tego, z którym tańczyłam na najwspanialszej w moim życiu i najbardziej "odjechanej", pooscarowej imprezie? - zagaiła Rusin pod swoim najnowszym zdjęciem na Insta.
Niestety, zamiast porcji nowych zakulisowych ciekawostek z "odjechanego wieczoru" dostaliśmy klasyczny wpis turystyczny.
No więc za jego sprawą, i za sprawą filmu "The Beach", świat zwariował na punkcie Maya Bay. Każdy chciałby choć na chwilę przenieść się w "najpiękniejsze miejsce na Ziemi". To najpopularniejsza zatoka i plaża w Tajlandii, a jest faktycznie obłędna! Właśnie udało nam się ją zobaczyć praktycznie bez ludzi (było może kilkadziesiąt osób, co jak na to miejsce graniczy z cudem). Jak? Po prostu mieliśmy sprytnego przewodnika - czytamy.
Co akurat dość zabawne, o ile nie straszne, Kinia w kolejnych zdaniach podkreśliła, że piękna zatoka, na której tle postanowiła się sfotografować, została niemal doszczętnie zniszczona przez turystykę. Lokalne służby musiały interweniować, znacząco ograniczając możliwość zwiedzania rajskiej laguny. Można by się więc zastanowić, w jakim celu Rusin pochwaliła się tą akurat wizytą na Instagramie, skoro już chwilę później nawołuje do ochrony cudów przyrody. Nie naszła ją refleksja, że podobne wpisy jedynie napędzają turystykę?
W pandemii Maya Bay została zamknięta, z przerwami, aż do października 2023. Biolodzy doszli do wniosku, że zbyt duży ruch turystyczny przez ostatnie 20 lat zniszczył biosystem tego miejsca. Teraz zwiedzanie poddane jest restrykcjom, nie wolno do zatoki wpływać żadnym łodziom, nie wolno się w niej kąpać, a poruszać można się jedynie po wybudowanych podestach. Okazuje się, że chronić należy nie tylko cuda architektury czy sztuki, ale też natury. Lepiej późno niż wcale. To powinno dać do myślenia tym, co nadal zastanawiają się, czy obejmować ścisłą ochroną obszary o wyjątkowym znaczeniu przyrodniczym.
Nadążacie?