Kinga Rusin spędzała ostatnie miesiące na Malediwach, gdzie pozowała z Konstytucją RP i hobbystycznie wdawała się w utarczki słowne z rodzimymi celebrytkami. Po obrażeniu połowy show biznesu, Kinia wróciła do Europy i spędziła całe 4 (!) dni w Polsce. Następnie udała się do Francji, by nadal tworzyć "światowy" kontent na Instagram i nadal podkreślać swój wysoki status społeczny.
Rusin okazała się wielką fanką tenisa i jako "reporterka bez granic" dzielnie relacjonuje przebieg turnieju tenisowego Roland Garros.
Co to był za mecz!!! 3 godziny i 19 minut czystych emocji i fantastycznej gry, szczególnie w trzecim secie! Maraton nie tylko fizyczny, ale przede wszystkim psychiczny. Czeszka, Barbora Krajcikova, grała przeciwko pogromczyni Igi Świątek, Greczynce - Marii Sakkari, ale też przeciwko stadionowi, na którym dominowali fani Marii. Podziw i gratulacje dla jednej i drugiej! Dla Marii za kilka fantastycznie obronionych meczboli, a dla Barbory za żelazne nerwy i zwycięstwo! - napisała na Insta "dziennikarka sportowa" Kinga Rusin.
Jutro finał Krejcikova - Pavluchenkova, a dziś "polskie" półfinały debla pań i dwa "spotkania na szczycie" panów: Zvieriev - Tsitsipas i Djokovic - Nadal! Już się nie mogę doczekać! Szybkie śniadanie i pędzimy na korty. Ps. Załączam filmik i galerię zdjęć, żeby przybliżyć i zachować wczorajsze emocje - dodała.
Oczywiście w ferworze sportowych emocji Kinia nie zapomniała o tym, by na zdjęciu błysnąć kapelutkiem Prady, okularami Gucci i torebką Louis Vuitton. Wyeksponowała też opalone ramiona. Szykownie?