Od kilku dni tematem numer jeden w mediach jest "wyczyn" odważnej reporterki Kingi Rusin, której nie dość, że udało się dostać na prywatną imprezę do Beyonce i nie założyć na nią wymaganych kapci, to jeszcze zrobić pamiątkowe zdjęcie ze "szczupłą jak przecinek" Adele.
Kinga liczyła zapewne, że emocjonalna relacja o wspólnych tańcach z Leo DiCaprio i jedzeniu pizzy z Charlize Theron wzbudzi w mniej światowych Polakach zachwyt i podziw, ale stało się inaczej - z Rusin drwi cały internet, w tym Małgorzata Rozenek.
Prezenterka zdążyła już usunąć zdjęcie i wyjaśnić, że "insiderskie" materiały dziennikarskie wymagają odwagi i poświęceń, ale najwyraźniej sprawa wciąż nie daje jej spokoju. Po raz kolejny na swoim Instagramie próbowała wytłumaczyć, że nie zrobiła nic złego, publikując zdjęcie z zamkniętej imprezy z gwiazdą, która unika zainteresowania mediów. W najnowszym poście reporterka bez granic podkreśla, że Adele była świadoma tego, że zdjęcie trafi na Instagrama Kingi i nie miała nic przeciwko temu.
Był zakaz fotografowania i filmowania zabawy (w środku budynku). Nikt jednak nie zakazywał robienia sobie nawzajem pozowanych zdjęć, za zgodą fotografowanych. Zdjęcie z Adele jest pozowane i jest zrobione poza miejscem zabawy - tłumaczy.
Kinga zasugerowała też, że jej rozmowa z wokalistką nie dotyczyła jedynie kapci i szpilek. Ponownie podkreśliła też swoje rozległe międzynarodowe znajomości.
Zdjęcie jest wynikiem długiej i przesympatycznej rozmowy. Jest to zdjęcie pozowane, zrobione za zgodą Adele. Adele sama wybrała to zdjęcie spośród kilku zrobionych nam moim telefonem przez znajomego reżysera. Było to zdjęcie na Instagrama a nie "do szuflady" - informuje.
Mimo że w poprzednim poście odważna Rusin przyznała, że "naraziła się wielu osobom w Los Angeles", teraz uspokaja, że nie ma w tym gronie prawników Adele. Na koniec prezenterka zapewnia, że sama nie zabiegała o międzynarodowe zainteresowanie.
Nikt ze strony Adele nie zgłosił się z jakimikolwiek pretensjami ani niczego nie żądał. Zdjęcie nie było nikomu sprzedane. Zostało, jak wszystkie moje zdjęcia, opublikowane na moim profilu. Nie udzielałam nikomu zgody na publikację, pomimo masy próśb mailowych z różnych redakcji światowych. Redakcje te opublikowały to zdjęcie na własną odpowiedzialność - stwierdza.
Rusin zapowiedziała też, że w kolejnym dniu zdradzi więcej szczegółów słynnej imprezy, na którą wchodziła kuchennymi drzwiami. Nie możemy się doczekać!