Postać Kingi Zapadki jest kolejnym dowodem na to, jak szybko można zapracować sobie na miano celebrytki. Kobieta zaistniała w show biznesie dzięki zwycięskiemu udziałowi w pierwszej edycji randkowego show "40 kontra 20", w którym to związała się z Robertem Kochankiem.
Związek pary nie przetrwał jednak próby czasu. Zapadka i Kochanek rozstali się po sześciu miłosnych miesiącach, podczas których raczyli widzów przeróżnymi obrazkami z randek. Zwycięska para po zakończeniu emisji show była bardzo aktywna w swoich mediach społecznościowych, gdzie pokazywała m.in. erotyczne scenki z centrum handlowego, a po miłości obrzucała się błotem...
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mimo medialnych wzlotów i upadków Zapadka do tej pory utrzymywała, że to, jak pokazała się na antenie, nie było niczym udawanym. Innego zdania byli jednak niektórzy z widzów, którzy posądzali ją o nieczystą grę w programie. Co ciekawe, o ściemę posądzał ją nawet sam Kochanek.
Pytana o prawdziwość swoich intencji Kinga odpowiadała wtedy:
Jestem prawnikiem, nie aktorką. Nie da rady, słuchajcie, grać przez ponad 6 tyg., gdzie jesteś 24h pod kamerami. Po max tyg. zapominasz o kamerach. Człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego.
Zobacz: Robert Kochanek krótko i beznamiętnie o zerwaniu z Kingą Zapadką: "Żadne rozstanie nie jest fajne"
Okazuje się jednak, że coś z tego aktorstwa jednak mogło się w niej skrywać. Podczas ostatniego Q&A na Instagramie celebrytka została zapytana o to, jak poznała swojego obecnego partnera (Mateusza Szeka z "Hotelu Paradise") i dlaczego rozstała się z Robertem.
Żeby się z kimś rozstać, trzeba najpierw z kimś być - napisała wymownie, sugerując, że być może wcale nie była w związku z Kochankiem.
Kinga nie chciała zdradzić, jak poznali się z Mateuszem. Nie powiedziała też nic więcej w sprawie Kochanka. Dodajmy, że on sam dotychczas nie zdradzał żadnych szczegółów na temat ich rozstania, twierdząc, że wolałby zachować je dla siebie.
Myślicie, że udawali, żeby w pełni wykorzystać swoje "5 minut"?