Kilka tygodni temu świat obiegła smutna informacja o śmierci Kirka Douglasa. Słynny aktor zmarł w wieku 103 lat. Zostawił po sobie wielki dorobek artystyczny oraz... majątek szacowany na 61 milionów dolarów (241 milionów złotych). Jak się okazuje, fortuna nie trafi do jego syna Michaela, który wcale nie został uwzględniony w testamencie. Kirk, który słynął z działalności dobroczynnej, przepisał wszystko na cele charytatywne.
Jak udało się ustalić amerykańskim tabloidom, ponad 50 milionów dolarów trafi na konto prywatnej szkoły sztuk wyzwolonych w wiosce Canton w hrabstwie St. Lawrence w stanie Nowy Jork. Dzięki środkom przekazanym przez gwiazdora uda się zafundować stypendium dla osób z ułomnościami i należących do mniejszości. Pieniądze otrzyma też szpital dziecięcy w Los Angeles oraz Świątynia Synaju w Westwood, do której uczęszczał Douglas.
Kirk Douglas przeznaczył też środki na odrestaurowanie budynku Kirk Douglas Theatre w Culver City oraz na Fundację Douglas.
Michael Douglas raczej nie martwi się tym, że ojciec "pominął go" w ostatniej woli. Majątek Michaela szacuje się bowiem na ... 300 milionów dolarów!