U schyłku PRL-u dwiema największymi "damami" polityki były bez wątpienia żona generała Wojciecha Jaruzelskiego, Barbara i żona Czesława Kiszczaka, Maria. Dzisiaj obie są wdowami i chociaż przed laty się przyjaźniły, dzisiaj ich relacje są znacznie chłodniejsze. W rozmowie z Pudelkiem Maria Kiszczakowa wspomina ich ostatnią kłótnię. Poróżnił ich... rozwód, którego krótko przed śmiercią domagała się od Jaruzelskiego jego żona.
To nie była taka wielka przyjaźń. Ostatnio się pogniewałyśmy. Jak ona zaczęła opowiadać, że się chce rozwodzić z mężem, to powiedziałam w mediach, że nie powinna tego robić. Jak ona do mnie zadzwoniła, jak zaczęła mi wymyślać! - wspomina Kiszczakowa. Że ja jestem po stronie Wojtka, że ona się musi rozwieść… Jak słuchałam tego wszystkiego, to mnie zatkało. To było bezsensowne, on autentycznie umierał, a ona na mnie wrzeszczy, że staję po stronie Wojtka.
Przypomnijmy, że po śmierci Jaruzelskiego okazało się, że bogaty komunista cały majątek zapisał Monice. Zobacz: Jaruzelski zapisał wszystko Monice! Jej matka została z rentą