Na ostatniej prostej przed niedzielnymi wyborami aktualny rząd robi wszystko, aby osiągnąć wynik, który umożliwi mu utrzymanie władzy. Może to jednak nie być takie proste, bo choć PiS teoretycznie prowadzi w sondażach, to kolejne trzy miejsca zajmują ugrupowania opozycyjne: Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica.
Jeśli przełożyć to na mandaty, opozycja demokratyczna zdobyłaby ich aż 234, podczas gdy PiS zaledwie 183. W praktyce oznacza to, że aktualnie rządząca partia może nie być w stanie utworzyć rządu i władzę w Polsce obejmie właśnie blok opozycyjny.
W tej sytuacji PiS podejmuje desperackie kroki, by do tego nie dopuścić. Od niedawna możemy np. obserwować znaczną obniżkę cen paliw na stacjach Orlen. Eksperci ostrzegają jednak, że zaniżanie cen może mieć katastrofalne skutki, łącznie z gwałtownym ich wzrostem po wyborach.
Ceny muszą wzrosnąć, obecnie są zdecydowanie zbyt niskie w stosunku do tego, co wynika z sytuacji rynkowej. Na stacjach ceny są niższe niż w hurtowniach, co już odbija się czkawką - pojawiają się informacje o ograniczeniach w sprzedaży.
Jest tak wysoki popyt, że paliwo po prostu błyskawicznie się rozchodzi albo po prostu stacje nie chcą sprzedać ze stratą, więc starają się ograniczyć ten popyt - tłumaczy analityk ds. energetycznych Robert Tomaszewski w rozmowie z "Gazeta.pl".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Klaudia El Dursi relacjonuje kuriozalną sytuację podczas tankowania
O tym, jak to wygląda w praktyce, przekonała się ostatnio Klaudia El Dursi, która nie mogła zatankować, choć pracownik zapewniał, że "paliwo jest". Prowadząca "Hotel Paradise" zamieściła na InstaStories kilka filmików dokumentujących kuriozalną sytuację na stacji benzynowej.
A oto krótka historia z mojego tankowania. (...) zorientowałam się, że paliwo w ogóle nie leci. Na to przyszedł pan z obsługi i powiedział, że niestety nie może nam sprzedać paliwa - relacjonuje prezenterka.
Na nagraniach możemy usłyszeć wymianę zdań między Klaudią a pracownikiem stacji, który tłumaczy, że mimo najszczerszych chęci nie może jej sprzedać paliwa.
Paliwo jest, niby awaria, ale wszystko działa. No dostał taką informację. On by chciał, ale wiadomo... Tak że tak - pisze El Dursi.
Zrezygnowana prezenterka podsumowała sytuację apelem: "Kochani, 15 października idźmy na wybory i zagłosujmy mądrze".
Bareja lepiej by tego nie wymyślił?