W zeszłym tygodniu media rozgrzała dyskusja wokół "lotniskowego rantu" Klaudii Halejcio. Aktorka opisała na InstaStories sytuację z samolotu, w której pewna rodzina poprosiła inną pasażerkę o zamianę miejsc, aby ich syn mógł siedzieć przy oknie. Kobieta odmówiła, co wywołało u celebrytki ogromne oburzenie.
PRZYPOMNIJMY: OBURZONA Klaudia Halejcio dzieli się podróżniczą historią: "Stara kobieta musi siedzieć przy oknie"
Wynurzenia Klaudii szybko stały się tematem burzliwych dyskusji. Znaczna część internautów opowiedziała się po stronie kobiety, która nie zamieniła się miejscami z dzieckiem, co dobitnie pokazują wyniki naszej sondy. Głos w sprawie zabrały nawet znane osobistości - najpierw obszerny wpis opublikowała Blanka Lipińska, a później swoje pięć groszy wtrąciła także Anna Wendzikowska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Klaudia Halejcio i jej narzeczony zabrali głos ws. "afery samolotowej"
W poniedziałkowy poranek Halejcio udostępniła na Instagramie obszerny komentarz odnośnie "afery samolotowej", którego autorem jest jej narzeczony, Oskar Wojciechowski. W jego pierwszej części biznesmen skupił się na określeniu "stara kobieta", którego użyła Klaudia.
Cała ta ,,afera samolotowa" zaczęła się od emocjonalnej reakcji Klaudii, która użyła określenia "stara baba". Nie miało to na celu nikogo obrazić, lecz było wyrazem podkreślenia kontekstu sytuacji - chodziło o dorosłą kobietę, w pełni sprawną i świadomą, a nie o starszą osobę, której należałoby się szczególne wsparcie ze względu na wiek, zdrowie czy ograniczoną mobilność. W rzeczywistości była to kobieta w podobnym wieku co Klaudia, a więc rówieśniczka - tłumaczył.
W dalszej części Wojciechowski zastanawiał się, dlaczego tak często "brakuje nam wzajemnej życzliwości" i odniósł się do argumentów, że podróżujący mogli wcześniej wybrać miejsca, uiszczając dodatkową opłatę.
Jak można spojrzeć na kobietę, która w nosidełku trzyma noworodka, obok ma drugie dziecko, które chce usiąść przy oknie, i nie poczuć nawet cienia chęci, by po prostu się przesiąść? (...) Mówimy o przesunięciu się o jedno miejsce, o drobnym, zupełnie normalnym geście, który nikogo by nie kosztował absolutnie nic - a jednak okazał się nie do wykonania.
I teraz zaczyna się klasyczna gadka: ,,mogła sobie kupić", "mogła sobie wybrać". No właśnie, tylko że nie, nie mogła. I większość ludzi, którzy latają po Europie, dobrze o tym wie. Na takich trasach jak Amsterdam-Warszawa nikt nie płaci dodatkowo za miejsce przy oknie. (...) Wybór miejsc oczywiście istnieje, ale jak się robi to odpowiednio wcześnie, a nie na odprawie, gdzie większość ludzi dostaje miejsca przydzielone z automatu. Więc ten cały argument "mogła sobie kupić" nie ma absolutnie żadnego sensu. A nawet gdyby miała wybór, to czy to w ogóle ma jakiekolwiek znaczenie? - zastanawiał się Wojciechowski.
Wojciechowski rozmyślał, czy naprawdę chcemy żyć w świecie, "w którym każda sytuacja musi być rozpatrywana wyłącznie przez pryzmat transakcji" i brakuje życzliwości. Wspomniał również o tym, że "bycie kulturalnym i ludzkim staje się kontrowersyjne" i zaznaczył, że nie powinniśmy zastanawiać się nad ustępowaniem miejsca osobie, która jest w trudniejszej sytuacji niż my.
Nagle okazuje się, że jeśli powiesz coś o podstawowych zasadach współżycia, to jesteś atakowany. Bo przecież ,,kupiłeś ten sam bilet". Tak, i co z tego? Czy to naprawdę oznacza, że powinniśmy kompletnie zapomnieć o sobie nawzajem? Gdzieś po drodze ludzie zaczęli myśleć, że skoro za coś zapłacili, to mają prawo być absolutnie bezduszni. (...) Jeśli naprawdę uważamy, że każda sytuacja w życiu musi być sprowadzona do chłodnej kalkulacji "zapłaciłem, więc mi się należy i koniec", to dokąd my zmierzamy jako społeczeństwo? - dywagował.
Narzeczony Halejcio zauważył, że dziś "łatwiej jest nienawidzić niż myśleć". Podkreślił również, że wraz z ukochaną nie zgadzają się z tym, jak w ich odczuciu funkcjonuje znaczna część społeczeństwa.
Ludzie są sfrustrowani. Sfrustrowani swoim życiem, sytuacją finansową, codziennym stresem. A najłatwiej wyżyć się na kimś, kogo nie znamy, ale kto stał się celem medialnej nagonki. Bo ktoś komuś pomógł. Bo ktoś się odezwał. Bo komuś się powiodło - wyliczał.
Nie zgadzamy się na świat, w którym podstawowe wartości - życzliwość, kultura osobista, troska o drugiego człowieka - są traktowane jako naiwność albo słabość. Nie zgadzamy się na rzeczywistość, w której wygrywa ten, kto jest bardziej złośliwy, bardziej zawzięty, bardziej egoistyczny (...) Czy naprawdę chcemy żyć w świecie, w którym zwykła uprzejmość jest traktowana jak coś, co trzeba tłumaczyć i usprawiedliwiać? Ja nie. Klaudia nie. Mam nadzieję, że i Ty też nie. Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie - skwitował.
Pełna treść oświadczenia poniżej.