Jak na prawdziwą influencerkę przystało, Klaudia Halejcio ochoczo dokumentuje codzienne poczynania. Ostatnio celebrytka i jej ukochany Oskar Wojciechowski postanowili na chwilę wyrwać się z willi za 9 milionów i zafundowali sobie walentynkowy wypad do Paryża. I tak od kilku dni obserwatorzy Klaudii mogą podziwiać kolejne relacje z jej wyprawy do miasta zakochanych.
Klaudia Halejcio i jej luby zatrzymali się w eleganckim hotelu, a walizkę celebrytki na tę okazję specjalnie spakowała ponoć jej stylistka. Para miała już okazję m.in. zwiedzić Luwr i skosztować lokalnych przysmaków. Niestety, nie wszystko poszło jednak po ich myśli...
Okazuje się, że celebrytkę i jej partnera spotkała w Paryżu dość niemiła przygoda, przy której niesmaczna kawa i mrożone makaroniki nie wydają się aż taką tragedią. W poniedziałek Halejcio podzieliła się z obserwatorami zaskakującym odkryciem, jakiego dokonała wraz z Oskarem. Para doszła do wniosku, że od początku pobytu w paryskim hotelu była okradana. Co ciekawe, początkowo Klaudia była przekonana, że za znikanie pieniędzy odpowiada jej roztrzepany partner.
Chciałam wam dzisiaj opowiedzieć naszą wycieczkę do Paryża, jak wspaniale i ciekawie się zaczęła. Już od pierwszego dnia, w którym mój biedny Oskar dostał ode mnie po głowie. (...) Brakowało mu pieniędzy, więc dostał ode mnie, że jak zawsze wszystko gdzieś rzuca, nie może się doliczyć i powinien być bardziej zorganizowany. A okazało się, że przez cały wyjazd, każdego dnia, ktoś nam kradł pieniądze z naszego pokoju - wyznała celebrytka.
Zobacz również: Klaudia Halejcio remontuje willę za 9 milionów: "Tak się sprawdza, czy panowie DOBRZE ZROBILI" (ZDJĘCIA)
Pierwszego dnia ukradł, jakby patrząc, co my zrobimy. Oskarowi się dostało - a nie złodziejowi - za to, że jest roztrzepany. Następnego dnia ukradli już nam wszystkie euro, które mieliśmy na wyjazd. Więc zginęło nam kilkaset tysięcy, na cały wyjazd - relacjonowała, ale potem poprawiła straconą kwotę.
Halejcio zdradziła, że wraz z Oskarem mieli w pokoju również polskie pieniądze, które jednak początkowo nie zwróciły uwagi złodzieja. Para poinformowała o kradzieży personel hotelu. Choć, jak wyraźnie podkreśliła Klaudia, zatrzymała się w jednym z lepszych paryskich hoteli, jego menedżer nie okazał się zbyt pomocny.
Zgłosiliśmy sprawę do menedżera hotelu, wspominając, że jesteśmy w jednym z najlepszych hoteli w Paryżu. Opowiadał jakieś dziwne historie, nie przejął się sprawą i nas zwodził cały dzień. Nie chcieli nam udostępnić kamer, bo ponoć trzeba zgłosić sprawę na policję - żaliła się celebrytka.
Halejcio podkreśliła, że wraz z Oskarem nie mieli zamiaru robić z kradzieży afery i chcieli uniknąć ewentualnego stresu. Niestety, nie wyszło i para ostatecznie wylądowała na komisariacie policji.
Nie chcieliśmy robić jakichś afer. Przyjechaliśmy tu, żeby miło spędzić czas, udało nam się zostawić dziecko. Chcieliśmy po prostu mieć ten czas dla nas (...), więc nie szukaliśmy dodatkowych atrakcji (...). No, ale niestety nie udało się, więc dzisiaj zgłosiliśmy sprawę na policję - poinformowała Klaudia.
Celebrytka zdradziła również, że do wizyty na policji skłoniła ich... kolejna kradzież. Tym razem złodziej zabrał z pokoju pary złotówki, pozostawiając im w portfelu jedynie 200 złotych.
Najlepsze jest to, dlaczego my zostawiliśmy te polskie pieniądze (...). Przede wszystkim dlatego, że super kradną na ulicach. Więc nie nosiliśmy tego, czuliśmy się w dobrym hotelu dosyć bezpiecznie - zdradziła Halejcio.
W dzień Walentynek Klaudia i Oskar złożyli zeznania na komendzie, korzystając przy tym z pomocy tłumacza. Parze wciąż nie udostępniono jednak nagrań z hotelowych kamer, co, zdaniem Klaudii, jest nieco podejrzane.
Mamy problem, żeby udostępnili nam kamery i sprawdzili, jaka jest historia z pracownikami, którzy wchodzili do naszego pokoju (...). Nie dostaliśmy cały czas wideo z korytarza (...). Jest to dosyć dziwne, że w tak dobrym hotelu menedżer sobie po prostu nie radzi, ma nas trochę gdzieś. Więc, biedni, bez kasy, zostaliśmy w Paryżu, ale zakochani, nie? - podsumowała wyjazd, zwracając się do ukochanego.
Tak jest - zgodził się Oskar.
Także takie mamy super Walentynki. Tak chcieliśmy odpocząć bez dziecka - żaliła się Halejcio.
Na InstaStories celebrytki pojawiło się również drobne sprostowanie. Wcześniej przez pomyłkę powiedziała ona bowiem, że skradziono jej znacznie większą kwotę, niż w rzeczywistości.
Powiedziałam, że ukradli nam kilkaset tysięcy (...) Nie, kilka tysięcy złotych nam ukradli, które mieliśmy przeznaczone na zwiedzanie i tutaj na cały wyjazd, na jedzenie - poprawiła się.
Na jedzenie, a teraz jesteśmy głodni - wtrącił Oskar.
Ale plus jest taki, że schudniemy - śmiała się Halejcio.
Klaudia zaprezentowała także fanom kilka "walentynkowych" ujęć z komendy. Zdradziła również, że wraz z Oskarem wpadła na sprytny sposób, jak samodzielnie przyłapać złodzieja na gorącym uczynku. Ukochany celebrytki postanowił bowiem... zamontować za hotelowym lustrem "ukrytą kamerę" wykonaną ze smartfona. Sprytna para zostawiła także w pokoju przynętę w postaci 200 złotych, którą chciała skusić złodzieja... Pozostaje mieć tylko nadzieję, że złodziej nie ma Instagrama i nie obejrzy relacji rezolutnej Klaudii...
Współczujecie jej takich Walentynek?