Odkąd Klaudia Halejcio odłożyła aktorstwo na dalszy plan i skupiła się na byciu influencerką, nabrała widocznej łatwości w dzieleniu się z internautami intymnymi szczegółami ze swojego życia. Wbrew kazaniom zdeklarowanej przeciwniczki "mody na brzydotę", Agnieszki Kaczorowskiej młoda mama nie boi się ukazać tych mniej "bajecznych" kulisów swojej odmienionej rzeczywistości.
W nowej roli Klaudia Halejcio odnajduje się doskonale, co zdążyła wielokrotnie podkreślić, nie oznacza to jednak, że nie przerastają ją "krytyczne" sytuacje. Mimo to 30-latka nie zamierza korzystać z pomocy niani i na własną rękę odkrywa uroki macierzyństwa, również te mniej urokliwe...
W przerwach od opieki nad małą Nel celebrytka uwielbia zabawiać swoich fanów różnej maści anegdotkami, których treści decyduje się zwykle nie filtrować. Tak było również w środę, gdy Klaudia postanowiła podzielić się z użytkownikami Instagrama przemyśleniami odnośnie ogromnej przemiany, która w niej zaszła na przestrzeni lat. Okazuje się, że po urodzeniu dziecka aktorka wyzbyła się pedantyzmu.
Wzięłam się dziś za sprzątanie domu, pojechałam do Ikei po pojemniczki, żeby wszystko ładnie posegregować, no i taka szczęśliwa wróciłam do posprzątanego domu - zaczęła Klaudia. Po czym wstaje i jest kuźwa taki burdel, to jest jakaś niekończąca się historia. Czy to już zawsze tak będzie?
Umiłowanie dla porządku Klaudii było tak silne, że gwiazdka musiała chodzić na terapię, która nie mało ją kosztowała. Dziś celebrytce nie wadzi nawet... "kupa na podłodze".
Kiedyś płaciłam 200 złotych za godzinę, żeby wyleczyć się ze swojej chorej głowy, ze swojego pedantyzmu - kontynuowała. Nie byłam w stanie pracować, uczyć się i skupić jak widziałam bałagan w domu. Najpierw musiałam wysprzątać chatę, a dopiero potem mogłam otworzyć książki. Nie było takiej opcji, żeby scenariusz przeczytać. Kto pamięta moje mieszkanie, to tylko psychopatka mogłaby tam mieszkać. Zaczynałam dzień od sprzątania. A teraz... leżąca kupa na podłodze, sterta prania. Nic mi nie przeszkadza.
Dobre podejście?