We wrześniu media informowały o problemach poznańskiej dyskoteki Ozazu, której inwestorem był Grzegorz Hyży. Wokalista początkowo widniał w Krajowym Rejestrze Sądowym jako współudziałowiec i członek zarządu spółki, a miejsce było reklamowane w mediach społecznościowych jego nazwiskiem. Hyży wystąpił też na otwarciu klubu pod koniec czerwca tego roku.
Wkrótce nad lokalem zawisły ciemne chmury, bo hałas dobiegający z dyskoteki zatruwał życie mieszkańcom całej okolicy. Na policję wpłynęło kilkadziesiąt skarg, a do sądu skierowano 11 wniosków o ukaranie właściciela. Pojawiły się też podejrzenia, że lokal może być samowolą budowlaną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Skandal wokół klubu powiązanego z Grzegorzem Hyżym
Powiatowy inspektorat nadzoru budowlanego przeprowadził kontrolę, a jej wyniki właśnie ujrzały światło dzienne. Okazuje się, że niemal połowa powierzchni Ozazu funkcjonowała nielegalnie. Właściciel nigdy nie dostał zgody na wybudowanie kontenerowych pawilonów, piętrowych tarasów i sceny muzycznej, a mimo to cała ta zabudowa powstała.
Konstrukcje stalowe, z których składają się budki z barem, taras na piętrze i platforma techniczna sceny, powstały również bez jakichkolwiek pozwoleń - czytamy w artykule poznańskiej "Wyborczej".
30 października powiatowy inspektor nadzoru budowlanego nakazał właścicielowi klubu "niezwłoczną rozbiórkę wszystkich nielegalnych elementów". Teraz spółka Ozazu ma 14 dni na odwołanie się od decyzji PINB. Prezes zarządu spółki odmówił "Wyborczej" komentarza.
Po nagłośnieniu sprawy menedżer Grzegorza Hyżego poinformował, że wokalista "nie jest członkiem zarządu ani właścicielem miejsca, a tylko i wyłącznie inwestorem". Z kolei Ahmed Chehid Sarsar, który zarządza klubem, doprecyzował, że Grzegorz przestał być członkiem zarządu Ozazu z końcem sierpnia. Aktualnie Hyży nie figuruje już w rejestrze sądowym jako członek zarządu, a klub przestał się reklamować jego nazwiskiem.