Przypadków celebrytek uzależnionych od zabiegów kosmetycznych mamy dziś na pęczki. Jednak jeszcze kilkadziesiąt lat temu wypełniacze i rekreacyjne wizyty w gabinecie chirurga plastycznego dostępne były wyłącznie dla tych najbardziej zamożnych. Za swego rodzaju prekursorkę poprawiania urody uznać można Jocelyn Wildenstein, która nie bez kozery nazwana została przez media "kobietą-kotem".
Urodzona w Lozannie w 1940 roku członkini nowojorskiej socjety przez lata szła w zaparte, twierdząc, że jej nietypowa uroda jest efektem szwajcarskich genów, a nie, jak podejrzewa znaczna część społeczeństwa, medycyny estetycznej. W rozwijaniu pasji niewątpliwie pomocna okazała się wielomiliardowa fortuna, która zasiliła konto Jocelyn po rozwodzie z marszandem Alekiem Wildensteinem. W kolejnych metamorfozach celebrytkę wspierał młodszy o28 lat Lloyd Klein, który zwykł przyrównywać swoją relację z "kocicą" do małżeństwa francuskiej pary prezydenckiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wildenstein i jej druga połówka zostali w ostatni piątek przyuważeni przez paparazzi w ich naturalnym środowisku, czyli na nowojorskim fashion weeku. Najgorętszym wydarzeniem wieczora był niewątpliwie pokaz kolekcji Fendi, w którym udział wzięła Linda Evangelista, wśród widowni znalazła się natomiast Kim Kardashian. Nawet pośród tak znamienitych gości Jocelyn i Lloyd potrafili wyróżnić się z tłumu.
Wildenstein zaprezentowała się w czarnej sukni z odważnymi rozcięciami spiętymi złotymi agrafkami z logo domu mody Fendi. Pokazała też drugi wariant, na który składały się spodnie w kant i szykowna marynarka - wszystko utrzymane w klasycznej czerni. Lloyd w międzyczasie czaił się za okularami przeciwsłonecznymi.
Niezła z nich "power couple"?