Nie milkną echa w sprawie Dagmary Kaźmierskiej, która w przeszłości prowadziła agencję towarzyską. W 2009 roku została skazana prawomocnym wyrokiem za "stręczycielstwo, sutenerstwo i zmuszanie młodych kobiet do prostytucji". Teraz Goniec.pl poinformował, że odezwała się do nich jedna z kobiet, która również pracowała w agencji Kaźmierskiej.
Kobieta pracująca dla Kaźmierskiej udzieliła wywiadu
Kobieta w rozmowie z serwisem wyznała, że kilka lat temu udała się na terapię. Z czasem jej wspomnienia z sutenerskiej agencji Dagmary Kaźmierskiej zaczęły się zacierać, co psychiatra uznał za bardzo dobry znak.
Mam kilka wspomnień bardzo wyraźnych, bardzo strasznych. Ale pewne rzeczy gdzieś tam się pozacierały. Nie jestem w stanie określić miesięcy, kiedy coś się działo, tylko mniej więcej podać porę roku. Że było zimno albo ciepło, więc była zima albo jesień. Psychiatra moja, u której się leczyłam po tym wszystkim (zdiagnozowała u mnie zespół stresu pourazowego, leczyłam się antydepresantami), powiedziała, że to bardzo dobrze, że zapominam. Że się zabliźniają rany. Wie pan, ile lat ja przesiedziałam w gabinetach, by się tego pozbyć?
Twierdzi, że trauma wróciła, kiedy zobaczyła Kaźmierską w telewizji
Była pracownica Dagmary Kaźmierskiej była zszokowana, kiedy po raz pierwszy zobaczyła ją w telewizji. Wspomina, że nagle wrócił strach przed tym, że ponownie skrzywdzi ją i jej bliskich. Nie włączała telewizora i drżała na widok rzeczy, które kojarzyły jej się z Kaźmierską.
Zadzwoniłam do mojego psychiatry. On powiedział, że to nie halucynacje i że właśnie myślał o mnie, jak sobie z tym radzę... Jak? Przez trzy lata ze strachu nie mogłam włączyć telewizora! A napady paniki miałam przez kilka lat. Różne rzeczy je wyzwalały. (...) Ręce mi się pociły i nogi uginały na sam widok futra na wystawie, czy kobiety w futrze. Bo ona miała futro założone, to takie specyficzne właśnie z takimi miniówami króciutkimi do bioder najczęściej - wspomina.
Kobieta wyznała, że po zobaczeniu "Królowych życia" wróciły do niej najgorsze emocje.
Kiedyś jednak włączyłam te "Królowe życia". I odczułam taki lęk... Jakby wróciły do mnie najgorsze emocje stamtąd. Serce mi biło. Krew od rąk i nóg odpływała. Myślałam, że zemdleję. Nie wiem, dlaczego to robiłam. Od tamtej pory nie włączałam telewizora ze strachu. I nawet zastanawiałam się, czy go nie wynieść w ogóle, bo to, że ona jest w telewizji, to tak jakby ona trochę znów weszła do mojego domu... - dodała.
Zobacz: Dagmara Kaźmierska bezlitośnie karała podwładne w agencji. Została skazana za pobicie jednej z nich
Była pracownica Kaźmierskiej ujawnia, jak się czuje z odtajnieniem akt ze sprawy Kaźmierskiej
Kobieta szybko dowiedziała się o odtajnieniu akt sprawy. Po odczuciu ulgi natknęła się na komentarze, w których stawano w obronie Dagmary Kaźmierskiej.
Najbardziej mnie uwiera, że jeszcze są tacy, co jej bronią... to jest przykre po prostu, wywołuje to taki smutek, niemoc. Że ci ludzie, po tym wszystkim, co zostało napisane, dalej nie zdają sobie sprawy... Nie wiedzą, że bronią czystego zła, okrucieństwa, bestialstwa. Niektórzy piszą: "nikt nas nie zmuszał, byśmy tam szły". To prawda. Byłam młoda, zahukana. Ale nikt mnie nie poinformował, jakie rzeczy tam się dzieją... Przecież na to, co się tam działo są akta, liczne zeznania prawdziwych kobiet... I uwiera mnie, tak smuci głęboko w sercu - jak społeczeństwo może to tolerować? - mówi.
W rozmowie z serwisem dodała również, że "płakała z ulgi", mając świadomość, że informacje o Kaźmierskiej w końcu ujrzały światło dzienne.
Przeczytałam każdy artykuł, każdy komentarz. Przez tydzień codziennie rano przed pracą włączałam internet. Wpierw sprawdzić, czy to nie był sen, a potem... nie ukrywam, że się bardzo cieszyłam... Ja płakałam z tej ulgi i wdzięczności, dosłownie. To było tak, jakby z duszy spadł mi kamień tej niesprawiedliwości, strachu, poczucia krzywdy. Wreszcie ktoś normalny się pofatygował do sądu i ją zdemaskował, pokazał jej prawdziwą twarz. Mam nadzieję, że nie jest jej teraz tak bardzo do śmiechu. Wiem, że nie jest. Ona może uśmiechać się, kręcąc filmiki, ale jakie ma wyjście? Próbuje tylko jakoś utrzymać tą swoją fałszywą twarz - dodała.
Z odtajnionych akt sądowych dowiedzieliśmy się między innymi, że Dagmara Kaźmierska stosowała przemoc fizyczną i psychiczną wobec kobiet, które u niej pracowały. Zabraniała odejścia z "biznesu", a za próby ucieczki surowo karała. Sama zainteresowana nadal zaprzecza tym słowom, twierdząc, że gdyby komuś faktycznie działa się krzywda, policja zamknęłaby Heidi [agencja towarzyska prowadzona przez Dagmarę Kaźmierską - przypis. red] po tygodniu. Zapowiedziała, że niebawem obszernie odniesie się do sprawy.
Warto przypomnieć, że TVN i Polsat po materiałach serwisu Goniec.pl usunęli ze swoich serwisów pogramy związane z Dagmarą Kaźmierską. W międzyczasie "celebrytka" zrezygnowała z "Tańca z Gwiazdami", co tłumaczono kontuzją, a produkcja zakazała pytania o nią innych uczestników. Sam Edward Miszczak stwierdził, że "zaprosił ją tylko do tańczenia".