Matthew Perry zmarł w wieku 54 lat. Gwiazdor "Przyjaciół", który przez lata zmagał się z uzależnieniem od środków psychoaktywnych, został odnaleziony martwy w swoim domu w Los Angeles. Ciało aktora miało znajdować się jacuzzi. Na ten moment nie podano do informacji publicznej oficjalnej przyczyny śmierci. Mówi się, że mogło dojść do utonięcia. Na temat nagłej śmierci Perry'ego wypowiadają się kolejne osoby, w tym koledzy i koleżanki z branży.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Twoja opinia jest dla nas ważna. Wypełnij ankietę i wypowiedz się już dziś.
Matthew Perry nie żyje. Jak zachowywał się na kilka godzin przed śmiercią?
Wiadomo, że sobotni poranek Matthew Perry spędził na grze w pickleball (połączenie badmintona, tenisa ziemnego i tenisa stołowego). Towarzyszyła mu kobieta, na ten moment nie ujawniono jej personaliów. Billy Bush, prezenter telewizyjny, w swoim poście na Instagramie, w którym wspominał 54-letniego aktora, napisał jednak, że rozmawiał ze wspomnianą kobietą, która widziała się z Perrym kilka godzin przed śmiercią. Jak wynika z jego słów, miała wyznać, że wyglądał na zmęczonego i to nie tylko dziś, ale też cały ostatni tydzień.
(...) Ostatnio największą radością była dla niego gra w pickleball. Grał codziennie, a czasem dwa razy. (...) Rozmawiałem z kobietą, z którą grał dziś i każdego ranka. Jest w szoku, uwielbiała Matta... Powiedziała, że był zmęczony dzisiaj i w ciągu ostatniego tygodnia. Trochę bardziej niż zwykle. Grał przez godzinę i poszedł do domu. (...) - możemy przeczytać na instagramowym profilu prezentera.