W sobotę media obiegła smutna wiadomość o śmierci Krzysztofa Kowalewskiego. Aktor zmarł w wieku 83 lat.
Kowalewski zagrał niezliczoną ilość ról teatralnych, filmowych i telewizyjnych. Zachwycał talentem i barwną osobowością. Koledzy wspominają go jako niezwykle życzliwego człowieka.
Michał Żebrowski, który miał okazję grać z Krzysztofem w Ogniem i Mieczem, nazywa go "nestorem polskiej sceny i filmu".
Był chodzącą legendą - powiedział aktor na antenie TVN24. Ta wrażliwość, kruchość, a z drugiej strony olbrzymia ilość dobrej energii, którą wysyłał do widzów. To jest niezmierzona ilość dobrych emocji, puent, żartów, przedstawień...
Z kolei Wiktor Zborowski dodaje, że Kowalewski był "urodzonym zwierzęciem scenicznym i ekranowym".
Wspominam go z płaczem (...). To był serdeczny i cudowny człowiek, fenomenalny aktor i przecudowny kumpel. Czułem w głębi serca, że był moim przyjacielem - przyznaje smutno Zborowski.
Krzysztof Tyniec który występował z Kowalewskim m.in. w serialu Daleko od noszy i na deskach teatru, nazywa go "mistrzem".
(...) ja i niektórzy koledzy zostawaliśmy za kulisami, żeby popatrzeć, posłuchać. (...) On był człowiekiem niepowtarzalnym, porównywaliśmy go do Louisa de Funesa - mówi, dodając, że jest mu "potwornie smutno" z powodu odejścia aktora.
Artystę wspomniał w TVN24 także Emilian Kamiński, który znał go od czasów studiów.
To był niezmiennie ciepły człowiek, który nie podnosił głosu, zawsze szukał łagodnych rozwiązań. Na takim człowieku jak Krzysztof ludzie powinni się wzorować, jak należy traktować innych ludzi - powiedział.