O Sebastianie Fabijańskim jest ostatnio głośno głównie w kontekście związku z Maffashion. Choć aktor w przeszłości dawał dosadnie do zrozumienia, że gardzi show biznesem i wszystkim, co z nim związane, najwyraźniej zmienił zdanie wraz z poznaniem znanej blogerki.
O ukochanym Julki mówi się ostatnimi czasy również w kontekście jego muzycznych aspiracji. We wrześniu Seba, zaskakując fanów zdradził, że zamierza sprawdzić się w roli rapera. W zeszłym miesiącu w serwisie Youtube pojawił się wraz z teledyskiem utwór Psy. W imię zasad, gdzie możemy usłyszeć rapującego Sebę. Okazuje się, że Fabijański od dzieciństwa przejawiał zainteresowaniem hip hopem i już przed laty marzył o tym, by "nawijać". Niestety, przez zamożność rodziców, nie mógł realizować swojej pasji.
Generalnie od szesnastego, siedemnastego roku życia mocno szedłem w rap, ale mój ojciec dużo zarabiał i w tamtych czasach było to dość stygmatyzujące w środowisku hiphopowym, więc kumple z tak zwanego osiedla, delikatnie mówiąc, niezbyt życzliwym okiem patrzyli na mnie, gdy podjeżdżał po mnie nowiutkim mercedesem - żali się w wywiadzie dla Plejady.
32-latek wspomniał przy okazji nieprzyjemną sytuację sprzed lat:
Patologia była przydatna, a w wielu przypadkach kluczowa, żeby zaistnieć w tym świecie. Do jakiegoś czasu kumple, z którymi nagrywałem, jakoś znosili to, że miałem kilka par Morosportów czy Sean John’ów. Potem przestali. Wykorzystali jakąś głupią sytuacje z dziewczyną i sprzedali mi kopa w dupę, a na odchodne status na Gadu-Gadu "wszystko prze.ebałeś bananowcu pi.rdolony".
Myślicie, że Seba swoją płytą udowodni, iż mimo że nie wychowywał się "na blokach", umie rapować?