We wtorek Instytut Pamięci Narodowej przedstawił ekspertyzę potwierdzającą współpracę Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL. Według biegłych krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych zobowiązanie podjęcia współpracy oraz pokwitowania odbioru pieniędzy zostały spisane przez byłego prezydenta. Analizowane dokumenty zostały znalezione na początku 2016 roku w domu gen. Czesława Kiszczaka. Lech Wałęsa stwierdził wówczas, że zostały one sfałszowane, a on nigdy nie współpracował z SB.
Doniesiena IPN oburzyły między innymi Anję Rubik, która udostępniła na Facebooku zdjęcie z protestów w Stoczni Gdańskiej i napisała, że Prawo i Sprawiedliwość powinno "się wstydzić".
Ekspertyzę skomentowały również Alicja Resich-Modlińska, Mariola Bojarska-Ferenc oraz Katarzyna Kolenda-Zaleska. Resich-Modlińska działania IPN określa jako niszczenie legendy jaką przez lata był Lech Wałęsa. Kolenda-Zaleska twierdzi zaś, że w jej sercu Lech Wałęsa na zawsze pozostanie człowiekiem, dzięki któremu dziś Polacy mogą się cieszyć wolnością:
To, co zrobił w latach 80., ile siły i nadziei nam dał w czasie stanu wojennego, nie dał się złamać, to, jeśli nawet kiedyś popełnił błąd, trudno, wszyscy jesteśmy ludźmi i nikt z nas nie wie, jak zachowałby się w tamtych czasach.
Absolutnie uważam, że te badania są chybione, niepotrzebne, niedobre dla Polski, nie wiem, po co to się dzieje, ja jestem wielbicielką Lecha Wałęsy – stwierdziła Alicja Resich-Modlińska.
Z przykrością obserwuję te wszystkie doniesienia i gnębienie tego już bardzo dojrzałego, schorowanego człowieka, który powinien tę drugą część życia przeżywać w spokoju, bo ten spokój mu się należy - dodała Mariola Bojarska-Ferenc.
Źródło: Newseria