Odnosząca ogromne sukcesy na świecie trasa koncertowa Taylor Swift właśnie natrafiła na bardzo poważne problemy. Wczoraj informowaliśmy Was o tragicznej śmierci jednej z fanek piosenkarki. Stwierdzono u niej zatrzymanie akcji serca. Mimo akcji ratunkowej dziewczyny nie udało się uratować. Jako głównego winowajcę wskazywano przeraźliwie wysokie temperatury panujące tego obecnie w Rio de Janeiro. Fani godzinami czekali na wejście do stadionu w prawie 40-stopniowych upałach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zamieszki na ulicach Rio de Janeiro. Taylor Swift cała we łżach
W wyniku zaistniałej sytuacji oczywiste było, że organizatorzy koncertu zdecydują się przesunąć datę drugiego koncertu na bardziej dogodny termin. Niestety nie spodziewano się, że taka decyzja może doprowadzić do kolejnych przykrych sytuacji. Tym razem nie na stadionie, a na ulicach Rio de Janeiro. Na fanowskich grupach Taylor Swift zaczęto informować o zagrożeniu czyhającym na opuszczających zaplanowane miejsce koncertu uczestnikach niedoszłego wydarzenia.
Kompletny chaos po odwołaniu koncertu w Rio. Na miejscu musiała interweniować uzbrojona policja po licznych doniesieniach o napadach na ludzi opuszczających stadion. W Okolicy przerywane są dostawy prądu. Fani chowali się w pobliskich restauracjach.
Podano również informacje o obecnym stanie najbliższych zmarłej fanki. Brzmi to bardzo niepokojąco.
Mama zmarłej dziewczyny trafiła do szpitala. Jej ojciec wydał oświadczenie, że będzie chciał ukarać winnych tej sytuacji.
Przypomnijmy: Taylor Swift na oczach tysięcy fanów wspomina o nowym ukochanym i rzuca mu się w ramiona (WIDEO)
Co więcej, pracownicy hotelu, w którym zatrzymywała się w Rio Taylor Swift, zdali relację z tego, w jakiej formie piosenkarka wróciła ze stadionu.
Pracownicy hotelu ujawnili, że Taylor wróciła zapłakana i bardzo przybita. Przy okazji zdradzili miejsce jej pobytu.