11 grudnia Mateusz Morawiecki rozpoczął posiedzenie w Sejmie przedstawianiem programu działania Rady Ministrów z wnioskiem o udzielenie jej wotum zaufania. W swoim obszernym monologu premier opowiadał o osiągnięciach Prawa i Sprawiedliwości oraz dzielił się pomysłami, jakie chciałby zrealizować, gdyby jakimś cudem partia, do której należy, została przy władzy. Na pierwszy rzut oka widać było, że polityk czuje się niepewnie, a mowa jego ciała świadczyła o poczuciu porażki.
Poddenerwowanie Morawieckiego widać było nie tylko w jego gestach. Polityk nie potrafił opanować stresu, podczas swojej przemowy doprowadzając do małej, acz bolesnej wpadki. Po sieci już krąży nagranie z fragmentem monologu, na którym słyszymy, jak Mateusz omyłkowo czyta na głos przypisy.
Niedługo później spełniły się najgorsze obawy Morawieckiego. Jak przewidywano, Sejm nie udzielił jego rządowi wotum zaufania rządowi. Oznacza to, że w kolejnym kroku to posłowie wskażą nowego kandydata na premiera. Przeciwko Radzie Ministrów PiS głosowało 266 posłów. Zgodnie z konstytucją rozpoczyna się drugi krok powoływania rządu, na czele którego najprawdopodobniej stanie Donald Tusk.
Za byli wszyscy posłowie PiS obecni na sali - 187 osób. Nieobecni byli Szymon Szynkowski vel Sęk, Agnieszka Ścigaj i Zbigniew Ziobro oraz trzech posłów koła Kukiz 15.
Cieszycie się z takiego obrotu spraw?