Tomasz Komenda został skazany w 2004 roku na karę 25 lat pozbawienia wolności za przestępstwo, którego nie popełnił. Wyrok dotyczył gwałtu i morderstwa na 15-letniej dziewczynie, które miało mieć miejsce podczas zabawy sylwestrowej w Miłoszycach w 1996 roku. Tomasz Komenda niesłusznie spędził za kratami 18 lat.
Komenda opowiadał o swoim pobycie w więzieniu, mówiąc, że był wielokrotnie bity i poniżany przez współwięźniów. Przyznał także, że trzykrotnie próbował odebrać sobie życie. Ostatecznie, po wielu latach niesprawiedliwości, Sąd Najwyższy uniewinnił go w 2018 roku.
Koniec sprawy Tomasza Komendy. Umorzono całe postępowanie
Przez kilka lat prokuratura próbowała ustalić, kto był odpowiedzialny za niesłuszne aresztowanie i skazanie Tomasza Komendy. Jak ustalił Onet, 28 grudnia wszystkie te wątki zostały umorzone z uwagi na "brak znamion czynu zabronionego". Jak usłyszał dziennikarz w łódzkiej prokuraturze, "nikt nie będzie pociągnięty do odpowiedzialności karnej".
Przyczyną umorzenia postępowania w zakresie tych czynów, które miałyby być popełnione przez prokuratorów, był fakt, że podejmując kolejne decyzje procesowe, w tym o przedstawieniu zarzutów i skierowaniu aktu oskarżenia, nie mieli oni świadomości nieprawidłowości, których dopuszczono się przy wydawaniu opinii przez biegłych. Dotyczyły one śladów uzębienia i śladów zapachowych. Należy więc uznać, że dokonana przez prokuratorów ocena materiału dowodowego – podobnie jak później przez poszczególne składy orzekające w sądach – została przeprowadzona w sposób prawidłowy i właściwy – wyjaśnia w rozmowie z Onetem prok. Szczepanek.