W przypadku Lany del Rey ten rok obfitował w liczne życiowe perturbacje. W marcu gwiazda rozstała się z ukochanym, 46-letnim policjantem Seanem Larkinem, żeby krótko później wywołać aferę, która poskutkowała sporym kryzysem wizerunkowym. Lana chciała bronić swojego prawa do "artystycznej wolności", przy okazji zarzucając kilku koleżankom z branży, że nikt nie ma im za złe, gdy śpiewają o "byciu seksownym, nagim, o r***aniu i zdradach". W rezultacie piosenkarkę oskarżono o rasizm.
Gdy na del Rey spadła fala krytyki, skompromitowana gwiazda musiała na kilka miesięcy wycofać się z życia publicznego. Jak się okazuje, w tym czasie 35-latka nie próżnowała: nie dość, że Lizzy Grant (bo tak brzmi jej prawdziwe nazwisko) zdążyła poznać za pośrednictwem aplikacji randkowej swój nowy obiekt westchnień, niejakiego Claytona Johnsona, to jeszcze bez wahania przyjęła jego oświadczyny. Ich relacja zdążyła pięknie rozkwitnąć na przestrzeni zaledwie... czterech miesięcy.
Ostatnio świeżo upieczona narzeczona została przyłapana przez paparazzi, gdy zmierzała do lekarza w Los Angeles. Artystka musiała zaliczyć niedawno kontuzję, o czym świadczy fakt, że miała rękę na temblaku. Tego dnia gwiazda miała na sobie wyjątkowo niewymuszoną stylizację: do ultrakrótkich, czarnych szortów wokalistka dobrała obcisłą, szarą bluzkę i sneakersy. Na jej twarzy dostrzec można było maseczkę ochronną. Przed wizytą w klinice celebrytka zapragnęła zaspokoić głód i kupić sobie kanapkę w jednej z przydrożnych bud.
Zobaczcie najnowsze zdjęcia Lany Del Rey. Rozpoznalibyście ją na ulicy?