Od momentu, gdy sytuacja z uchodźcami na południu Europy stała się tak poważna, polski rząd próbuje znaleźć sposób na to, by przyjąć imigrantów, a jednocześnie nie stracić zbyt wielu wyborców. W kraju dominują bowiem nastroje antyimigracyjne. Najlepiej świadczy o tym liczba demonstrujących przeciw uchodźcom (siedem tysięcy) i tych okazujących solidarność z imigrantami (tysiąc osób). Dlatego Ewa Kopacz mówi, że Polska przyjmie co najmniej dwa tysiące uchodźców, bo "to nasz obowiązek i test na przyzwoitość". Podkreśla jednak, że Polska nie będzie przyjmować "imigrantów ekonomicznych", bo kraju na to nie stać. Oznajmiła również, że w razie zagrożenia, przywrócone zostaną kontrole graniczne. Teraz ogłosiła, że postawiła "twarde warunki" szefowi Komisji Europejskiej.
- Nie pozwolę by kryzys imigracyjny Europy przeniósł się na życie Polaków. Nasze państwo ma dość siły, by poradzić sobie z tym problemem. Będziemy rozmawiać o tej sprawie z naszymi partnerami w Unii Europejskiej, ale nie pod presją ludzi koczujących na ulicach. Polska jest zbyt ważnym krajem Unii Europejskiej, by dzisiaj ulegać jakiejkolwiek presji - mówi Kopacz.
Postawiłam twarde warunki. Polska nie zgodzi się na automatyzm. Polska żąda również w tej chwili bardzo mocnej kontroli zewnętrznych granic Unii Europejskiej. Polska może być wzorem dla pozostałych krajów.
_
_
_
_
_
_
Źródło: TVN24/x-news