Miriam Shaded, nowa polityczna gwiazda promowana przez partię Janusza Korwin-Mikkego, zdążyła już zasłynąć kontrowersyjnymi wypowiedziami na temat syryjskich uchodźców i islamu. Zapewnia jednak, że w swojej politycznej działalności skupia się głównie na walce o prawa człowieka, w tym zwłaszcza o prawa kobiet. Stoi to nieco w sprzeczności z poglądami prezesa jej partii, Korwin-Mikkego. Jednym z jego postulatów już od wielu lat jest, to by odebrać kobietom prawo do głosowania w wyborach: "Przeciętna kobieta nie interesuje się polityką. Chodzi o to, by głosowali tylko ci, co się znają na polityce". Łaskawie daje im jednak możliwość kandydowania w wyborach i bycia wybieranymi. Miriam twierdzi, że to tylko niefortunne sformułowania.
Czyny są głośniejsze od słów. Pan prezes ma pewne poglądy prywatne na temat kobiet. Ma 73 lata, jest w innym otoczeniu wychowany. Starsi ludzie mają inne poglądy niż młodsi. Zaproszono mnie na listę, dostałam 100% możliwości, by walczyć o prawa kobiet. To ja nadzoruję cały ten proces, to ja to koordynuję. Korwin ma świetny program, czasem po prostu partia używa niefortunnych sformułowań.
Naprawdę tylko niefortunnych?
Przypomnijmy:"Wolałbym, żeby moja córka TRAFIŁA W RĘCE PEDOFILA, niż na lekcję edukacji seksualnej!"