Kourtney Kardashian i Travis Barker stali się ostatnio jedną z najgorętszych par amerykańskiego show biznesu. Medialny związek z muzykiem okazał się dla niej doskonałym pocieszeniem po skomplikowanej relacji ze Scottem Disickiem i pozwolił najstarszej z sióstr powrócić do łask portali plotkarskich.
Nikt już chyba nie ma wątpliwości, że Kourtney Kardashian i Travis Barker faktycznie są zakochani, co udowodniają światu przy każdej możliwej okazji. We wtorek media za oceanem donosiły z kolei, że po uczestnictwie w gali Grammy para wzięła ślub w Las Vegas. Ceremonię zorganizowano w jednej z kaplic i była to podobno spontaniczna decyzja.
Przypomnijmy: Kourtney Kardashian i Travis Barker WZIĘLI ŚLUB!
Teraz nieco szczegółów ujawnił właściciel One Love Wedding Chapel, Marty Frierson, który udzielił wywiadu portalowi Page Six. Jak wcześniej informowano, parze udzielał ślubu sobowtór Elvisa Presleya, co właśnie potwierdził sam organizator. Twierdzi przy tym, że musiał działać szybko, bo Kourtney i Travis niczego wcześniej nie planowali i wyraźnie uparli się, że chcą ślubować sobie miłość właśnie w towarzystwie impersonatora zmarłego muzyka.
Zadzwonili do mnie: "Mamy tu celebrycką parę, która przyjeżdża z rozdania nagród i chcieliśmy się upewnić, że możecie nam pomóc. Przejrzeliśmy wasze recenzje i wiemy, że można na was liczyć, ale czy załatwicie nam Elvisa?", więc odparłem: "Mamy mało czasu, ale zobaczymy, co się da zrobić" - wspomina właściciel.
Ostatecznie udało mu się spełnić prośbę Kardashianki i jej ukochanego, a para zjawiła się na miejscu chwilę przed 2 w nocy i to w tych samych stylizacjach, w których pokazali się na gali Grammy. Towarzyszyły im cztery osoby, które miały rejestrować telefonami każdy ich krok. Po ślubie mieli sobie sami zrobić zdjęcia, rzucić bukietem i po prostu odjechać w siną dal.
Co ciekawe, wygląda na to, że mimo ślubu Kourtney i Travis... wcale nie są małżeństwem. Ten sam portal ujawnił bowiem chwilę później, że para nie zwróciła się do stosownych organów po dokumenty, a więc ceremonia nie miała mocy prawnej. Nie jest jednak jasne, czy wynika to z zaniedbań, czy całe wydarzenie było dla nich bardziej rozrywką niż ślubowaniem miłości po grobową deskę.
Ceremonia się odbyła, ale na papierze nie są małżeństwem - ujawnia źródło Page Six.
Nie zmienia to natomiast faktu, że para pojawiła się na miejscu cała skowronkach i wręcz nie mogli się od siebie oderwać, więc nie można im odmówić chęci. Tak przynajmniej twierdzi serwis People, również powołując się na właściciela wspomnianej kaplicy w Las Vegas.
Ciągle się całowali i przytulali. Wręcz nie mogli się od siebie oderwać. Sprawiali wrażenie szczerze zakochanych - zapewnia Frierson i dodaje: Całość trwała maksymalnie pół godziny. Spędzili dobrze czas, Elvis udzielił im ślubu, wyznali sobie miłość. Po prostu dobrze się bawili.