Pandemia koronawirusa diametralnie zmieniła życie ludzi na całym świecie. Zaraza zbiera największe żniwo w Stanach Zjednoczonych, a wśród krajów europejskich w Hiszpanii i Wielkiej Brytanii. Na Wyspach jest już 223 tysiące przypadków zakażeń i ponad 32 tysiące ofiar śmiertelnych.
Wirus nie omija też brytyjskiej rodziny królewskiej. Jakiś czas temu zakażeniu uległ książę Karol. Wszyscy martwili się wówczas o jego zdrowie. Na szczęście 71-latek przeszedł Covid-19 łagodnie.
Przypomnijmy: Zarażony koronawirusem książę Karol zakończył kwarantannę! "Przejawiał łagodne objawy"
Choroba znacznie niebezpieczniejsza mogłaby okazać się dla seniorki rodu, królowej Elżbiety. Monarchini ma już 94 lata, a jej mąż, książę Filip - niebawem skończy 99. Nic dziwnego, że są chronieni przed zakażeniem, jak tylko się da.
Od 19 marca królowa i jej mąż nie opuszczają Pałacu w Windsorze. Towarzyszy im jedynie kilka osób z dworu, które surowo przestrzegają wszelkich zasad higieny.
Aktualnie nie ma mowy o tym, aby Elżbieta II powróciła do pałacu Buckingham. Ten zresztą będzie zamknięty przez całe lato. Eksperci już teraz przewidują, że królowa pozostanie w izolacji dłużej niż reszta Brytyjczyków, którzy niebawem powoli będą mogli wracać do pracy.
COVID-19 nie opuści nas szybko, może zostać z nami przez następne miesiące albo nawet lata. Byłoby to zbyt duże ryzyko dla królowej, gdyby zaczęła spotykać się z ludźmi, jak robiła to przed pandemią - mówi królewski biograf, Andrew Morton, w rozmowie z The Sun.
Jedynie wynalezienie skutecznej szczepionki może pomóc skutecznie chronić się przed wirusem, ale zanim takowa zostanie wprowadzona do użytku masowego, minie jeszcze dużo czasu.
Ekspert przyznaje, że być może królowa już nigdy nie będzie mogła spotkać się z poddanymi. Z pewnością byłoby to dla niej bardzo bolesne, bo bezpośredni kontakt z Brytyjczykami był dla niej bardzo ważny. Na razie jednak może przemawiać do nich jedynie za pośrednictwem mediów.