Temat koronawirusa w ostatnim czasie całkowicie zdominował światowe media. Trudno się dziwić: z dnia na dzień liczba zarażonych wzrasta w zastraszającym tempie (do tej pory w wyniku pandemii umarło ponad 6 tysięcy osób). W wielu miejscach na świecie od kilku dni podejmowane są zdecydowane działania mające na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się choroby.
Na taki krok nie zdecydował się jednak rząd Wielkiej Brytanii, gdzie życie towarzyskie wciąż nie umarło (zalecono jedynie ostrożność osobom powyżej 70. roku życia, aby w miarę możliwości pozostawały w domach). Okazuje się, że tę przestrogę wzięła sobie do serca królowa Elżbieta, która jako 93-latka znajduje się w grupie podwyższonego ryzyka. Choć do tej pory wiekowa monarchini pilnie wywiązywała się ze swoich królewskich obowiązków, w tym trudnym okresie zmuszona była odwołać wszelkie wystąpienia publiczne. To nie wszystko. Jako że w pałacu przestało być bezpiecznie (przede wszystkim ze względu na obecność służby, zagranicznych gości, a także reprezentantów innych krajów) Elżbieta wyniosła się z Londynu i zatrzymała się w swojej posiadłości w Windsorze.
W wywiadzie dla Mirror, rzecznik Pałacu Buckingham poinformował, że babcia księcia Williama ma pozostać tam do przyszłego tygodnia, jednak niewykluczone, że pobyt monarchini poza brytyjską stolicą się przedłuży. Informator magazynu blisko związany z rodziną królewską potwierdził, że pozostanie Elżbiety w pałacu mogłoby okazać się dla niej tragiczne w skutkach.
Królowa cieszy się dobrym zdrowiem, ale wielu jej pracowników zaczyna panikować ze względu na koronawirusa. W pałacu wciąż przebywa mnóstwo zagranicznych gości - wyjawił.
Dobrze postąpiła?