Powszechnie wiadomo, że księżna Diana kolorowego życia w pałacu nie wiodła. Odkąd "królowa ludzkich serc" pojawiła się u boku księcia Karola, nawet głowa brytyjskiej monarchii nie pałała do niej sympatią. Niewiele też niestety zmieniło się po śmierci Diany. Najwięcej działo się jednak wtedy, gdy światło dzienne ujrzał skrywany za murami Pałacu Buckingham romans Karola z* Camillą Parker-Bowles*. Chyba śmiało można pokusić się o stwierdzenie, że do dziś ten skok w bok księcia zalicza się do jednego z największych skandali w brytyjskiej rodzinie królewskiej.
W końcu ten głośny wątek poruszony został w serialu "The Crown". Niespodziewanie jednak główną bohaterką omawianego skandalu została Królowa Matka, czyli Elżbieta Bowes-Lyon, matka królowej Elżbiety II. Przez media uznawana za bezwzględną kobietę, dla której moralne zasady nie mają racji bytu. Najważniejsza była dla niej władza. Żona króla Jerzego VI upodobała sobie również rujnowanie związków, poprzez ciągłe knucie i uprzykrzanie innym życia. W końcu i jej czarny urok padł na księcia Karola i jego ówczesną małżonkę, księżną Dianę.
Książę Karol i Camilla Parker-Bowles nie mieli oporów, by umawiać się na potajemne randki, często za wiedzą księżnej Diany. Początkowo jednak fakt zdrady księcia nie przedostał się do mediów. Teraz wiadomo, że stała za tym między innymi właśnie Królowa Matka, która postanowiła kryć swojego wnuka. Powód był oczywisty.
"Obawiała się, że ten skandal może zniszczyć monarchię" - donosi królewski pisarz, Piers Brendon.
To jednak nie wszystko. Babcia Karola, by ten po nocach mógł bawić się w najlepsze z Camillą, udostępniała im nawet pokój do schadzek...
Mówi się, że Królowa Matka upodobała sobie niszczenie królewskich związków, ponieważ sama nie miała szczęścia w miłości. Elżbieta Bowes-Lyon została odrzucona przez ukochanego, króla Edwarda, który dla innej kobiety postanowił oddać koronę.
Warto również dodać, że podczas pogrzebu księżnej Diany, gdy kondukt żałobny miał Królową Matkę, ta nie pochyliła głowy nad trumną. Czy kogoś jeszcze może to dziwić?