Joanna Krupa jest w stanie zrobić naprawdę wiele, żeby dobrze wyglądać. Jakiś czas temu pochwaliła się poddaniem się modnemu wśród amerykańskich gwiazd "wampirzemu liftingowi", który uznawany jest za alternatywę dla botoksu. Polega on na wstrzykiwaniu pacjentce w twarz jej własnej krwi... Wyjaśniła jednak, że zabieg niemal nie boli, bo wykonywany jest z miejscowym znieczuleniem. Siniaki natomiast to tylko efekt uboczny, który jej w ogóle nie przeszkadza.
To nie lifting. Biorą twoją krew i mieszają w maszynie, wstrzykują do skóry. Bardzo lubię. Nieraz się ma siniaki, teraz też mam dwa. Tego nie robi się z witamin, tylko z swojej krwi. Dają znieczulenie, ale trochę czuć na twarzy czy na szyi. To tak jakby cię osa ugryzła.
Widać efekty?
Joanna Krupa udzieliła nam wywiadu w szkole modelek Avant Models.