Na początku roku Krystyna Janda stała się niechlubną bohaterką tzw. afery szczepionkowej. Chodziło o to, że znalazła się w grupie znanych osób, które zaszczepiły się poza kolejnością. W dodatku mail z informacją o szczepieniach był rozsyłany do aktorów przez jej Fundację.
Janda nie czuła się winna i w swoim stylu oznajmiła, że nie będzie się nikomu tłumaczyć.
Dziś Krystyna bardzo chciałaby przyjąć już trzecią dawkę. W rozmowie z serwisem Jastrząb Post ujawnia, że jej "znajomi z Francji" i nawet rodzina w "najgorszej niemieckiej dziurze" mają już ten etap za sobą.
Janda jest też oburzona faktem, że polski rząd nie wprowadził obostrzeń uniemożliwiających osobom niezaszczepionym korzystanie z miejsc użyteczności publicznej.
Tak jest we Włoszech, ja wróciłam z Chorwacji. Kelner nawet nie poda karty, jak się nie pokaże w telefonie tego paszportu. Nigdzie nie wejdzie się. Tak jest wszędzie już, tylko nie tutaj, ja tego nie rozumiem - bulwersuje się aktorka.
Krystyna idzie jeszcze dalej i stwierdza, że osoby niezaszczepione nie powinny pojawiać się w miejscach pracy.
Ja się zastanawiam, czy w ogóle grać spektakle z aktorami, którzy nie są zaszczepieni. Niech oni tu w ogóle nie przychodzą. Ja jestem absolutnie za tym, żeby stworzyć obostrzenia. Ludzie, którzy nie są zaszczepieni, nie powinni móc chodzić do pracy! Jak ktoś przyjdzie do sklepu czy stanie za blisko mnie, to ja wszystkim zwracam uwagę. Ja nie chcę się spotykać z ludźmi, którzy są niezaszczepieni - grzmi w rozmowie z Jastrząb Post.
Podzielacie jej zdanie?
Posłuchaj najnowszego odcinka Pudelek Podcast!